Czy tablet może zastąpić laptopa? Wrażenia po miesiącu z Huawei Matepad Pro 12,6

Czy tablet może zastąpić laptopa? Wrażenia po miesiącu z Huawei Matepad Pro 12,6

Huawei Matepad Pro 12,6 z zestawem akcesoriów
Huawei Matepad Pro 12,6 z zestawem akcesoriów Źródło: WPROST.pl / Krzysztof Sobiepan
Matepad Pro 12,6 to najnowsza wersja flagowego tableta od Huawei. Sprzęt z dodatkowym rysikiem M-Pencil i fizyczną klawiaturą przekształca się w całkiem niezłe narzędzie do pracy, ale czy jest w stanie zastąpić laptopa?

Po dłuższych testach redakcyjnych Huawei Matepad Pro 12,6 cala w końcu pora na recenzję flagowego tableta znanej firmy. Jak prezentuje się urządzenie z dedykowaną klawiaturą i rysikiem? Czy może zastąpić laptopa w codziennej pracy biurowej? Przekonajmy się.

Ekran

Ekran urządzenia jest chyba najważniejszym elementem każdego tableta i tu Huawei dostarcza bardzo dobrą jakość. 12,6-calowy wyświetlacz to OLED z rozdzielczością 2560 na 1600 pikseli. Odświeżanie także jest niczego sobie – dochodzi do 120 Hz, co na pewno przyda się w grach. Producent zapewnia też tryb dynamiczny, który oszczędzi nam baterii przy mniej wymagających zadaniach.

Ekran świetnie sprawdza się w filmach, przeglądaniu treści i w połączeniu z rysikiem może służyć nawet za tablet graficzny. Odwzorowanie kolorów wydaje się dobre, krawędzie i tekst są ostre – naprawdę ciężko jest tu się do czegokolwiek przyczepić.

Najniższa jasność tableta jest łagodna dla oczu i nie przeszkadzała mi w używaniu urządzenia w łóżku przed snem. System tableta oferuje też oczywiście tryb ochrony wzroku, a nawet tryb e-książki. Z drugiej strony – topowa jasność 600 nitów jest wystarczająca, by używać Matepada nawet w dość mocnym słońcu. Nie jest może idealnie, ale nadal da się wszystko odczytać z ekranu.

Jakość wykonania

Biorąc w ręce Huawei Matepad Pro od razu czuje się, że to urządzenie klasy premium. Tablet jest bardzo smukły (6,5 mm) i świetnie układa się w dłoniach, opiera na kolanach itp. Oko cieszą też wąskie ramki, bo wyświetlacz zajmuje ponad 90 proc. frontu urządzenia.

Sprzęt od pierwszych chwil wydaje się solidny i ma tzw. słuszną wagę – jego 609 gramów sprawia wrażenie, że trzymamy w dłoni porządne urządzenie, a nie tanią zabawkę. Ciężar nie męczy jednak nawet przy trzymaniu urządzenia jedną ręką przez dłuższy czas, na przykład przy robieniu odręcznych notatek. Nigdzie nie czuć też „pustego w środku” plastiku ani innych braków, z jakimi borykają się tańsze propozycje.

Jedynym chyba mankamentem jest dość łatwe „palcowanie się” sprzętu. Tył urządzenia w matowym czarnym zbiera odciski jak zły, więc polecam etui. Plecki mogłyby być aluminiowe jak ramka tableta, ale stawiam, że podniosłoby to cenę urządzenia.

Podzespoły, system, płynność

Wydajny procesor Kirin 9000E tableta współpracuje z 8 GB pamięci RAM. Pozwala to na niezwykle płynne działanie systemu. Podczas korzystania ze sprzętu nie zauważyłem żadnych długich ekranów wczytywania, przycięć animacji, „myślenia” urządzenia.

Chcesz otworzyć aplikację? Śmiało. Chcesz działać na dwóch appkach naraz w trybie dzielonego ekranu? Nie ma problemu. Co prawda nie zdarza mi się zbyt często grać na tabletach, ale odpalone do testów tytuły także sprawowały się bez zarzutu.

Pamięć na dane to 256 GB. Prawdę mówiąc, osobiście nigdy w życiu nie zapełniłem pamięci tableta, nawet zgrywając na niego filmy na dłuższą podróż. Większość czasu treści i tak oglądamy się przecież w połączeniu z internetem, przykładowo na Netfliksie.

Tablet ma też aparaty. Jednostka główna oferuje to 13 MP, a wspomaga ją ultraszerokokątny obiektyw 8 MP. Przedni aparat to zaś 8 MP. Mało kto robi zdjęcia tabletem jako głównym urządzeniem, ale do szybkiego zrobienia fotki dokumentów czy spotkania online takie parametry powinny być wystarczające.

HarmonyOS

Urządzenie ziała na autorskim systemie Huawei – HarmonyOS. Przez parę ostatnich lat chińska firma wykształciła już całkiem dobry ekosystem, z własnym sklepem z aplikacjami, wyszukiwarką Petal, aplikacją nawigacyjną Petal Maps i tak dalej. Spokojnie można już używać sprzętów spółki na co dzień, bo nie ma większych braków. Z wyjątkiem jednego słonia w pokoju.

Aplikacje nie są i raczej nie będą wspierane natywnie przez Huawei. To pokłosie amerykańskich sankcji na firmę. Co prawda istnieje już jendka obejście tej kwestii w formie aplikacji GSpace, która otwiera programy Google'a w wirtualnym środowisku. To jednak pewien próg, który użytkownik musi przeskoczyć samodzielnie (lub z pomocą poradnika na YouTube).

Bateria

Akumulator 10 050 mAh wzorowo spełniał swoje zadanie. Nie trzeba tu dużo mówić – większy format tableta umożliwia umieszczenie w urządzeniu znacznie większego ogniwa. Sprzęt mimo intensywnego używania w pracy i czasie wolnym musiałem ładować jedynie raz na parę dni.

Cieszy też umieszczona przez producenta w pudełku ładowarka o mocy 40 W. Ładowanie od zera do pełna za jej pomocą zajęło mi około dwóch godzin. Dodatkowo sprzęt ładować można także bezprzewodowo z mocą 25 W, ale tego nie było mi dane sprawdzić. Podsumowując – jak na tableta czas ładowania jest całkiem słuszny.

Wrażenia z używania i akcesoria

Tablet udostępniono mi do testów z dwoma dodatkami – M-Pencil gen 2 oraz etui z fizyczną klawiaturą przypinaną magnetycznie. Są to dodatkowe akcesoria, ale wydają mi się tak kluczowe dla ekosystemu, że zasłużyły na własne paragrafy. W galerii znajdziecie zaś ilustracje opisywanych funkcji rysika i klawiatury.

M-Pencil gen 2

„Ołówek” Huawei jest bardzo przyjemny w użyciu. Biała powłoka z niewielkim logo producenta stylowo się prezentuje, a przeźroczysta główka stylusa jest dość twarda. Desygnowanym miejscem trzymania sprzętu jest prawa krawędź tableta, gdzie trzyma je magnes. W ten sam sposób ładujemy też M-Pencila. Niestety magnes nie jest zbyt mocny, więc potrafi on „odpaść” nam od tableta, np. gdy włożymy urządzenie do torby.

Piórkiem przyjemnie obsługuje się zwykły interfejs, ale oczywiście jego podstawową funkcją jest pisanie szybkich notatek. Na tablecie preinstalowana jest aplikacja Nebo. Oferuje ona wszystkie ciekawe funkcje jak rysowanie diagramów, pismo odręczne czy przekładanie liter pisanych na maszynopis. Szczególnie ta ostatnia funkcja jest dość ciekawa. Nawet moje dysgraficzne bazgroły w 95 proc. przypadków były rozpoznawane prawidłowo.

Jeden mankament – jako osoba leworęczna miałem odrobinę utrudnień jeśli chodzi o codzienne użycie tableta w tandemie z ołówkiem. Jako że chce pisać lewą ręką – trzymać urządzenie muszę prawą dłonią, przykrywający tym samym M-Pencila. Wyjęcie stylusa z jego magnetycznego stanowiska wymaga więc nieco gimnastyki.

Galeria:
Akcesoria Huawei Matepad Pro 12,6

Klawiatura fizyczna

Tu byłem dużo bardziej sceptyczny… zupełnie niepotrzebnie. Klawiatura przyczepia się na magnes do plecków tableta i nie ma szans, by ruszyła się bądź zsunęła samoistnie. Trzyma się jak przyklejona, co zaliczam na wielki plus. Minusem może być zaś wykonanie etui – sztuczny materiał niepodobny zupełnie do niczego odstaje nieco od designu premium. Tablet dużo lepiej prezentuje się bez niego.

Klawiatura nie wymaga ładowania – uruchamia się i włącza samoistnie, gdy tylko włożymy krawędź tableta w jedno z wyżłobień, zmieniając urządzenie w improwizowanego laptopa. Klawisze są dość płytkie, ale nadal mają pewien skok i dość przyjemnie się na nich pisze.

Etui nadal spełnia swoją podstawową funkcję i chroni Matepada Pro przed zarysowaniami i inną szkodą. Gdy otwieramy tableta do pracy ręka podtrzymująca urządzenie od dołu klika co prawda w klawisze klawiatury, ale nie są one wtedy aktywne. Nie ma to więc większego znaczenia.

Podsumowanie

Matepada Pro używałem z dużą przyjemnością. Jest dużo lżejszy od mojego laptopa, a pozwala mi spełnić wszystkie podstawowe funkcje biurowe, nawet dosłownie w autobusie, taksówce czy w każdym miejscu. Tablet jest dobrym sprzętem sam w sobie, ale naprawdę błyszczy z akcesoriami proponowanymi nam przez producenta. Z urządzenia do rozrywki przekształca się w kombajn pomocny zarówno w pracy, jak i w czasie wolnym. I tak – na miesiąc w całości zastąpił mi laptopa.

Uważam, że byłby to świetny sprzęt dla osoby, która prowadzi wiele spotkań, bądź dużo podróżuje służbowo. Zapewne dobrze sprawdzi się także w zastosowaniu studenckim, zwłaszcza jeśli osoba przemieszcza się po różnych wydziałach i jest zawsze w biegu. Trzecim typem użytkownika może być moim zdaniem osoba pracująca kreatywnie. M-Pencil jest dość zmyślnym narzędziem i pozwala na szkice czy edycję graficzną ze sporą precyzją.

Bez usług Google'a da się obyć. Synchronizacja pracy i notatek jest dobra, gdy połączymy sprzęt z chmurą Microsoftu i mobilnym pakietem Office. Jako osoba służbowo wręcz uzależniona od ekosystemu Google'a... nadal wolałbym natywne wsparcie aplikacji firmy. Ale jestem w stanie przeboleć ten brak.

Nowy Matepad Pro 12,6 jest pozycjonowany jako urządzenie flagowe. W chwili obecnej kosztuje 4 299 zł. To tyle, co całkiem niezły laptop. Tu musicie się zastanowić, czy bardziej zależy wam na mobilności tableta 2-w-1 czy niezbędne wam jest środowisko PC takie jak Windows czy Linux.

Jak wspomniałem, Matepad błyszczy ze swoimi akcesoriami. Jeszcze w ten weekend, do 30 października, trwa przedsprzedaż urządzenia. W ramach oferty promocyjnej M-Pencil i klawiatura dorzucane do tableta są za darmo. Potem ich koszt rośnie do odpowiednio 499 oraz 699 zł. Oznacza to, że od listopada musicie dopłacić ponad tysiąc złotych, by w pełni cieszyć się sprzętem.

Czytaj też:
Nowy Huawei Watch D już w naszych rękach. Polska premiera tuż za rogiem
Czytaj też:
Huawei Mate 50 Pro to kolejny tytan fotografii. Oto, co potrafi