Florence Widdicombe, sześciolatka z Wielkiej Brytanii kupiła kartki świąteczne, które chciała następnie rozesłać do swoich przyjaciół. Uzupełniając je, okazało się, że na jednej, które przedstawiała wizerunek kota w czapce Świętego Mikołaja, znajduje się prośba o pomoc. Jej nadawcy twierdzili, że wykonują wbrew własnej woli pracę. Prosili o powiadomienie o ich trudnej sytuacji organizacji, które zajmują się ochroną praw człowieka. Nadawcy wiadomości chcieli również, aby o sprawie dowiedział się Peter Humphrey, brytyjski dziennikarz, który w latach 2013-2015 siedział w więzieniu Quingpu w Szanghaju.
Dziennikarz, o którym mowa w wiadomości, w rozmowie z BBC stwierdził, że mimo że nie zna autora listu, to jest przekonany, że z dużą dozą prawdopodobieństwa karta została stworzona przez więźniów zakładu Quingpu w Szanghaju. Jeden z byłych więźniów potwierdził, że pakował kartki świąteczne i etykietki do prezentów, które sprzedawane są w Tesco, przez co najmniej dwa lata.
Pocztówki sprzedawane są po 1,5 funta za paczkę zawierającą 20 sztuk, lub po 3 funty za trzy paczki. Tesco zakładało, że na ich sprzedaży zarobi w te święta około 300 tys. funtów, które przekaże na trzy fundacje.
Reakcja Tesco
Zaraz po nagłośnieniu sprawy przez brytyjskie media, Tesco wydało oficjalny komunikat, w którym zaznaczono, że produkcja kartek w fabryce w Szanghaju została wstrzymana, a te, które już dotarły do supermarketów, zostały wycofane ze sprzedaży. Tesco podkreśliło, że jest zszokowane całą sprawą. W listopadzie w tej fabryce przeprowadzano audyt, który nie wykazał żadnych nieprawidłowości.
Sprawa poruszyła także trzy organizacje charytatywne, do których trafiały zyski ze sprzedaży pocztówek. Organizacje British Heart Foundation, Cancer Research UK i Diabetes UK, stwierdziły, że są zszokowane informacjami, które przekazała prasa.
Sieć poinformowała też, że wszystkie kartki świąteczne zostały już wycofane ze sprzedaży.
Czytaj też:
6-latka kupiła kartkę świąteczną w Tesco. Takiej zawartości się nie spodziewała