Z jednej strony H&M, drugi co do wielkości detaliczny producent ubrań na świecie, ma powody do zadowolenia. Jego obroty wzrosły w porównaniu z rokiem poprzednim, a w miarę znoszenia ograniczeń w handlu, wyniki będą coraz lepsze. Z drugiej jednak strony przychody są znacznie poniżej poziomów z 2019 roku.
Szwedzka sieć podała we wtorek, że sprzedaż netto wzrosła w tym okresie o 62 proc. – w drugim kwartale fiskalnym – w porównaniu z rokiem poprzednim, czyli do 46,5 miliarda koron (5,59 miliarda dolarów). Analitycy ankietowani przez Refinitiv (amerykańską firmę analizującą dane z rynku) przewidywali średni wzrost sprzedaży netto na poziomie 66 proc.
W porównaniu z drugim kwartałem 2019 r. sprzedaż netto H&M spadła o 19 proc.
W 2020 roku blisko 4 tys. sklepów H&M na całym świecie (z ogólnej liczby ok. 5 tys.) zostało na jakiś czas zamkniętych.
Zmiana warty w newralgicznym momencie
Na krótko przed wybuchem pandemii fotel dyrektora generalnego po wnuku założyciela firmy Karlu-Johanie Erlingu Göranie Perssonie przejęła Helena Helmersson. W kwartale marzec-maj sprzedaż skurczyła się o połowę. Koncern zaczął zwalniać pracowników, otworzył, mniej nowych sklepów niż planował i zamknął część istniejących. Z czasem sytuację udało się ustabilizować.
Czytaj też:
Związkowcy chcą, by niedziele bez handlu były naprawdę bez handlu