Ferie zimowe może uratować tylko „fabryka śniegu”. Fatalne warunki na narty

Ferie zimowe może uratować tylko „fabryka śniegu”. Fatalne warunki na narty

Stok w Krynicy-Zdroju
Stok w Krynicy-Zdroju Źródło:slotwinyarena.webcamera.pl
Jakie to będą ferie w górach, skoro na całym południu temperatury są na plusie i tak będzie co najmniej do końca tygodnia? Nie muszą się martwić takie ośrodki jak Karpacz Biały Jar, które dysponują najnowszymi urządzeniami do produkcji śniegu. Gorzej, gdy trzeba polegać na pogodzie.

W najbliższy weekend rozpoczną się ferie zimowa w pięciu województwach: lubelskim, łódzkim, podkarpackim, pomorskim i śląskim. W poprzednich latach (nie licząc naznaczonego pandemią 2021, kiedy wyjątkowo wszystkie województwa miały ferie zimowe w tym samym terminie, a hotele nie mogły przyjmować gości) na chwilę przed rozpoczęciem ferii w popularnych miejscowościach górskich brakowało miejsc noclegowych: zostawały albo tylko najdroższe, albo położone gdzieś daleko od stoków.

W tym roku wybór jest zaskakująco dużo. Porównaliśmy oferty znajdujące się w serwisie Booking dla trzech miejscowości (Karpacz, Zakopane, Szczyrk) i w każdym z tych popularnych kurortów wciąż był duży wybór, przede wszystkim spośród samodzielnych mieszkań o powierzchni ok. 40 m2 w aparthotelach. Czteroosobowa rodzina może spędzić tygodniowy urlop w każdym z tych miast w cenie do 3 tys. zł, a dużo było także ofert w granicach 2500 zł.

Czytaj też:
Sprawdziliśmy ceny noclegów w górach na ferie. Możecie być zaskoczeni

Dodatnie temperatury unieruchamiają wyciągi

Jest gdzie się zatrzymać, a czy będzie co robić? Na południu Polski temperatury są dodatnie (2 stopnie w stolicy Tatr, 5 stopni w Szczyrku, 3 stopnie w Krynicy-Zdroju), do tego występują przelotne opady deszczu. Taka pogoda (ale z jeszcze wyższymi temperaturami) utrzyma się do końca tygodnia. To skutecznie krzyżuje plany narciarzy. Wystarczy spojrzeć na kamery internetowe, by przekonać się, że dziś tłoku na stokach nie ma. Wyjątkiem są ośrodki na Podhalu, gdzie ludzi jest całkiem sporo.

Z powodu dodatnich temperatur w ośrodku narciarskim w Zieleńcu na Dolnym Śląsku działają tylko 2 z 31 wyciągów: kolej czteroosobowa i wyciąg talerzykowy. Lepiej jest w innym ośrodku należącym do tego samego właściciela, Karpacz Biały Jar.

– W Karpaczu działa kolej linowa i jedna trasa, czyli można powiedzieć, że Karpacz „działa” w 30 proc. działa – powiedział Grzegorz Głód, marketing manager Zieleniec Ski Arena. – Nasz stok w Karpaczu jest wyposażony w Snow Factory: to urządzenie do produkcji śniegu, którego można używać nawet w temperaturze 20 stopni na plusie. Biorąc pod uwagę dzisiejszą pogodę, na trasie są naprawdę dobre warunki, ruch dopisuje.

W Zieleńcu nie stosuje się „fabryki śniegu”, więc jeśli nie spadnie śnieg, to o dobrych warunkach można zapomnieć.

Prognozy na kolejny tydzień dają nadzieję narciarzom w Małopolsce

Na minusowe temperatury czekają też w Krynicy-Zdroju. Grzegorz Lenartowicz, rzecznik Grupy Pingwina, największego polskiego operatora sportów zimowych, do którego należy ośrodek narciarski Słotwiny Arena, zapewnia, że wszyscy czekają w blokach startowych, by rozpocząć sezon. Zmagazynowana jest także woda, która potrzebna jest w procesie tworzenia śniegu. – Prognozy dają cień optymizmu, że w kolejny tygodniu będą dobre warunki narciarskie – powiedział.

Tym bardziej, że za Słotwinami bardzo dobry okres bożonarodzeniowo-noworoczny. Grzegorz Lenartowicz mówi, że turyści dopisali, a ku zaskoczeniu właściciela ośrodka, wcale nie byli to wyłącznie mieszkańcy Małopolski, ale także narciarze z innych województw. – To dowodzi, że Krynica-Zdrój zyskuje w oczach turystów z roku na rok – powiedział.

Jego zdaniem zbliżające się ferie zimowe mogą powtórzyć ten sukces.

– Nie odważę się prognozować, jaki będzie sezon, ale sądząc po liczbie zapytań, jakie codziennie otrzymujemy, mogę przyznać, że zainteresowanie jest duże. Popularnością cieszą się szkółki narciarskie, co jest dowodem na to, że choć cała branża turystyczna martwi się, jak wysokie ceny wpłyną na decyzje turystów, to rodzicom wciąż zależy, by ich dzieci jeździły na nartach. Wierzę, że ten sezon będzie dobry i dla nas, i dla narciarzy – powiedział Grzegorz Lenartowicz.

Inflacja nie ominęła cen karnetów narciarskich

Trudno uciec od tematu cen. Różne aspekty złożą się na to, że tegoroczne ferie zimowe będą droższe od zeszłorocznych. Więcej zapłacimy za noclegi, dotarcie na miejsce (w górę poszły nie tylko ceny paliw, ale też lada dzień zacznie obowiązywać podwyżka cen biletów PKP), wyżywienie. Podwyżki nie ominęły także wyciągów narciarskich, ale nasi rozmówcy zapewniają, że nie są one drastyczne.

W Karpaczu ceny wzrosły o 15 proc., a w Zieleńcu o 15-20 proc., w zależności od rodzaju karnetu. – Staraliśmy się, by ceny nie wzrosły powyżej poziomu inflacji – mówi Grzegorz Głód.

W ośrodku Słotwiny całodniowy karnet jest w tym roku o 12 proc. droższy niż w zeszłym. Grzegorz Lenartowicz dodaje od razu, że właściciel obiektu wprowadził różne zniżki (50 proc. dla dzieci, 30 proc. dla młodzieży, studentów i seniorów), które mają sprawić, że podwyżki staną się mniej odczuwalne. – Im więcej czasu narciarz spędzi na stoku, tym atrakcyjniejsza będzie cena, którą zapłaci. Wielodniowe karnety są bardziej opłacalne – zapewnił.

O cenach karnetów w innych ośrodkach piszemy w tekście poniżej.

Czytaj też:
Nadchodzi sezon narciarski. Sprawdzamy ceny skipassów na popularnych stokach

Źródło: WPROST.pl