„Tylko dziś z kartą MB od 20.00 do 23.30 kup dwa takie same wybrane znicze, a jeden z nich dostaniesz gratis” – taką wiadomość sms otrzymali w poniedziałek klienci ogólnopolskiej sieci dyskontów. Nadawca określił również maksymalny limit zniczy lub do można je było nabyć do wyczerpania zapasów. Kupując sześć zniczy, klienci otrzymywali kolejne sześć gratis. Po więcej szczegółowych informacji spółka odsyłała na swoją stroną internetową. Kłopot w tym, że zniczy w wielu dyskontach tej sieci już nie było od kilku dni.
Sieć oferowała promocję na znicze, ale tańszych produktów już nie było w markecie
– Wszystko wykupili jeszcze w zeszłym tygodniu — mówił jeden ze sprzedawców. – Ludzie brali, co tylko było w promocji — dodał. W ofercie sprzedaży zostały tylko tzw. wkłady. W innym sklepie ostatnie znicze sprzedano w sobotę. Aby kupić jakikolwiek znicz, trzeba było odwiedzić kilka, a w niektórych dzielnicach Warszawy, nawet kilkanaście marketów różnych sieci. „A gdzie są znicze?” – to pytanie zadawali klienci sprzedawcom przez kilka ostatnich dni w październiku. W odpowiedzi słyszeli: „Już nie mamy zniczy w sprzedaży”.
Podobnie wyglądała sytuacja ze sprzedażą chryzantem w ogólnopolskich marketach, gdzie ceny kształtowały się od 8,99 zł do 16,99 zł za sztukę. W Lidlu i Biedronce wprowadzono promocje, dzięki którym przy zakupie trzech chryzantem, jedna z nich kosztowała 1 grosz. Jak wspominają sprzedawcy, kwiaty sprzedawały się niczym świeże bułki.
Tanie kwiaty szybko znajdowały nabywców. Chryzantemy hitem sprzedaży
– Klienci kupowali hurtowo, a następnie dzwonili po bliskich, by pomogli im zanieść rozłożyste kwiaty do domów — zaznacza jeden z handlowców. W poniedziałek czy wtorek po chryzantemach zostały tylko kartki z cenami. Kilkadziesiąt metrów dalej w pobliskiej kwiaciarni można było nabyć takie same chryzantemy w cenie od 40 zł za sztukę.
O błyskawicznie znikających promocjach w dyskontach dyskutują nie tylko klienci, którzy każdego dnia wyczekują niższych cen produktów w sklepach. W mediach społecznościowych internauci opisują sytuacje, gdy wychodzili wcześniej z pracy, by kupić tańsze artykuły, a na miejscu zastali tylko puste półki.
Promocje cenowe. Tańsze produkty błyskawicznie znikają z półek
Jedną z takich sytuacji ujawniła pani Anna. W ubiegłym tygodniu kobieta chciała kupić masło w promocyjnej cenie. Zamiast tradycyjnej ceny 6,99 zł za kostkę masła jedna z sieci sklepów oferowała promocyjną cenę 3,99 zł, ale przy zakupie czterech kostek tego produktu. Pani Anna odwiedziła kilka okolicznych marketów i wszędzie zastała puste półki z informacją o promocyjnej cenie. To samo usłyszała od swoich koleżanek w pracy.
Od sprzedawcy dowiedziała się, że po tańsze produkty trzeba przychodzić z samego rana w dniu promocji. – W naszym sklepie niższą cenę objętych było kilkadziesiąt kostek masła. Może coś będzie wraz z kolejną dostawą — stwierdził.
Klienci ustawili się przed sklepem z samego rana. Można było dużo zaoszczędzić
W podobnym tonie wypowiada się pani Alina, która każdego dnia sprawdza ceny produktów. Dwa tygodnie temu zauważyła w gazetce promocyjnej, że można nabyć ręczniki kuchenne w promocji 1 + 1 gratis. Kupując jeden ręcznik w cenie 10,49 zł, można było zaoszczędzić drugie tyle. – Kolejka przed sklepem ustawiła się już na pół godziny przed otwarciem — wspomina.
„O godzinie szóstej rano klienci ruszyli po promocyjny produkt, ale ręczników nie było go na półkach. Sprzedawca zaznaczył, że wkrótce ma być dostawa. Klienci czekali na terenie sklepu, by nie przegapić takiej okazji”— opowiada pani Alina. Gdy towar pojawił się na sklepie, każdy brał nie po dwa ręczniki, jak było w promocji, ale ich wielokrotność. „Stojąc przy kasie, klienci układali po dwa opakowania ręczników, za każdym razem podając numery telefonów swoich bliskich” — dodaje. Pozostali konsumenci przez kilka kolejnych dni mogli podziwiać puste półki z promocyjną ceną.
Promocje cenowe. Słowo „gratis” oddziaływuje na klientów niczym magnes
„Najlepiej sprzedają się produkty, które można nabyć w promocji od 30 do 70 proc. Dużym zainteresowaniem klientów cieszą się także promocje 1+ 1 gratis, 2 + 1 gratis, drugi produkt za 1 zł lub drugi produkt za 1 grosz” — wylicza sprzedawca. Jego zdaniem większość tańszych produktów błyskawicznie znajduje nabywców w ciągu kilku godzin. „Nawet w przypadku droższych produktów klienci łączą się w małe grupki, by kupić promocyjne produkty po jednej sztuce. Tak jest w przypadku droższych artykułów chemicznych lub mięsa” — dodaje.
Sprawdziliśmy ceny w gazetce promocyjnej. Pod koniec października kupując mięso mielone z łopatki wieprzowej, można było zaoszczędzić 72 proc. na drugim produkcie. Kupując kilka produktów w promocyjnej cenie można było zaoszczędzić od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu złotych. Sprzedawcy jednej sieci dyskontów do dziś wspominają, jak latem pomidory malinowe kosztowały w promocji poniżej 3 zł za kilogram.
– Ustawialiśmy skrzynie na paletach, a klienci błyskawicznie wybierali pomidory do reklamówek. Aby nie utrudniać sobie pracy, a klientom zakupów, pozwoliliśmy im brać pomidory bezpośrednio ze skrzyń, które stały przy magazynie. W ciągu kilku godzin sprzedaliśmy cały asortyment — dodają.
Czytaj też:
Sprowadzają grzyby spod Zakopanego do Warszawy. Sprzedawcy zapisują klientów na listyCzytaj też:
Ceny na bazarach znów w górę. Borówki droższe od borowików