Afera w Rossmannie. Nowa promocja rozwścieczyła klientów

Afera w Rossmannie. Nowa promocja rozwścieczyła klientów

Rossmann
Rossmann Źródło:Shutterstock
Rossmann chciał dobrze, a wyszło co najmniej dziwnie. Klientki oburzone akcją, w której wygrać mogły darmowe kosmetyki. O co chodzi w tzw. aferze woreczkowej?

Rossmann to jedna z najbardziej znanych sieci drogerii w Polsce. Regularnie oferuje swoim klientom specjalne akcje promocyjne i produkty w obniżonych cenach. Ostatnio zaproponowano im darmowe produkty kosmetyczne. Klienci, zamiast się ucieszyć, zarzucili firmie nieprawidłowości i nieuczciwe zasady.

Promocja Rossmanna miała być hitem, wywołała burzę

Po tym jak klienci wściekli się na Rossmanna wybuchła tzw. afera woreczkowa. O co tak właściwie chodzi? W ramach ostatniej akcji promocyjnej wygrać było można woreczek kosmetyków. Niestety wiele osób zarzuciło sieci nieodpowiednie przygotowanie zasad konkursu. Była też grupa osób, która cieszyła się swoimi zdobyczami.

W akcji mógł wziąć każdy, kto spełnił odpowiednie warunki. Wystarczyło kupić dowolny kosmetyk oznaczony etykietą „Wyjątkowy Produkt” i zeskanować aplikację. Po tym w kasie dało się odebrać darmowe beauty bag, czyli woreczek z losowo wybranymi kosmetykami. W nim znajdowały się masażer do twarzy, opaska i jeden losowy artykuł, np. mgiełka czy płatki pod oczy. Promocja, choć wyglądała na atrakcyjną, nie wszystkim przypadła do gustu.

Rossmann skrytykowany za promocję. Wybuchła afera

Uwagę na problem zwrócił uwagę m.in. portal gazeta.pl. Zauważono, że w mediach społecznościowych zarzucano Rossmannowi niejasne zasady promocji. Z tego powodu niektórzy klienci mieli dostawać więcej niż jeden upominek. Okazało się, że sieć nie wprowadziła żadnych limitów, co do rozdawania paczek. Oznaczało to, że klientka mogła podchodzić do kasy z produktem z serii „Wyjątkowy Produkt” kilka razy i dostawać paczki wielokrotnie. Wystarczył osobny paragon.

Po wszystkim wybuchła tzw. afera woreczkowa. Niektóre klientki wychodziły z kilkoma woreczkami darmowych kosmetyków, natomiast dla innych już nie wystarczało. Przyglądając się problemowi, można wywnioskować, że rzeczywiście coś poszło nie tak. Gdyby Rossmann poszedł za śladem Biedronki, gdzie z danej akcji można skorzystać raz na jedną aplikację, łatwiej byłoby zapanować nad sprytnymi klientami.

Co gorsza, w przypadku Rossmanna, niektórzy zauważyli, że wybrane osoby sprzedawały darmowe woreczki w internecie i chcąc na nich zarobić.

Rossmann skomentował sprawę

Sprawa okazała się na tylko głośna, że skomentował ją sam Rossmann. W oświadczeniu skierowanym do portalu onet.pl napisano: „Nasza promocja była przeznaczona dla każdego, kto kupił jeden z Wyjątkowych Produktów. Przygotowaliśmy 200 tys. woreczków w celu promocji Wyjątkowych Produktów. Nie limitowaliśmy prezentów, bo naszym celem była promocja różnych Wyjątkowych Produktów, które znajdowały się w woreczkach: poza dwoma stałymi produktami, w woreczkach umieściliśmy produkty z różnych kategorii”. Podkreślono też, że na razie akcja nie zostanie powtórzona.

Co sądzicie o tego typu postawie Rossmanna? Uważacie, że zasady powinny być stworzone inaczej?

Czytaj też:
Plaga kradzieży w sklepach. Coraz częściej produkty wynoszą ludzie młodzi
Czytaj też:
Ten błyszczyk z Rossmanna to hit. Kupisz go teraz za 37,99 zł

Opracowała:
Źródło: interia.biznes.pl/gazeta.pl/onet.pl