Firmy podszywają się pod sztuczną inteligencję. Na udawaniu maszyn zarabiają ludzie

Firmy podszywają się pod sztuczną inteligencję. Na udawaniu maszyn zarabiają ludzie

Po upalnym lecie przyjdzie zima sztucznej inteligencji?

Nadszarpnięcie zaufania klientów oraz inwestorów może być brzemienne w skutkach. Chodzi nie tylko o sam fakt, że to ludzie wykonują zadania, które rzekomo miała realizować maszyna. W grę wchodzi również kwestia bezpieczeństwa. Wielu osobom może się nie spodobać to, że do związanych z nimi danych, nierzadko wrażliwych, mają dostęp inni ludzie. I to bez nadzoru, zachowania nawet pozorów ostrożności. Takie przypadki mogą na sobie skupić uwagę mediów i zaszkodzić całej branży. Rozpocznie się odwrót od wszechmocnego SI. – Ta sfera IT ma już za sobą czasy wzlotów i upadków. Po okresach wielkiego zainteresowania sztuczną inteligencją, hojnego finansowania jej rozwoju, przychodziły momenty poważnego zwątpienia – przypomina ekspert. – Okresy te nazywamy zimą SI. Pierwsza przyszła w drugiej połowie lat 70. XX wieku, druga na przełomie lat 80. i 90. Nie można wykluczać, że obecny boom zakończy się czymś podobnym.

Na razie w niektórych firmach dominuje zasada fake it 'til you make it – startupy chcą udawać, że posiadają SI do momentu, w którym rzeczywiście ją stworzą. Krótkoterminowo taka strategia może przynosić korzyści, ale w dłuższej perspektywie jest nie do utrzymania – rozwiązania oparte o pracę człowieka okazują się zbyt drogie, gdy trzeba zwiększyć skalę działalności. Nierzadko okazuje się też, że wyznaczony cel był zbyt ambitny. Firmy po prostu nie są w stanie stworzyć obiecanego rozwiązania. Zapowiedzi rewolucji trafiają do kosza.

Czytaj też:
Branża IT uniknęła kryzysu. Firmy inwestowały w rozwiązania cyfrowe w czasie pandemii
Czytaj też:
Wartość rynku IT spadła o kilka proc. Ale niektórzy zyskali bardzo dużo