Cyfrowy billboard
Zmieniło to zasady gry, szczególnie dla mniejszych firm, nie mających funduszy na reklamy telewizyjne. I zamieniło Facebooka w platformę nie komunikacyjną, ale reklamową, zdolną konkurować z drugim cyfrowym gigantem – Googlem. Według danych eMarketer obie firmy razem inkasują ponad połowę wszystkich wydatków na reklamę cyfrową i prawie 30 proc. całkowitych wydatków na reklamę medialną w Stanach Zjednoczonych w zeszłym roku. Z kolei wydatki na reklamę telewizyjną zmniejszyły się z 37 proc. do 29 proc. w latach 2009-2019.
Napięte relacje
Tymczasem Facebook miał napięte relacje z branżą reklamową praktycznie od zawsze. Czasami wychodziły one na światło dzienne. Jedna z największych kontrowersji pojawiła się w 2016 roku, kiedy firma przyznała, że przeliczyła – a w niektórych przypadkach znacznie zawyżyła – kilka danych reklamowych, w tym wyświetlenia filmów i naturalny zasięg stron biznesowych. Incydent pokazał, jak niewielką odpowiedzialność czuje Facebook. Jak powiedział wówczas jeden z dyrektorów agencji reklamowej: „Ludzie ufają Facebookowi, ponieważ tylko oni mają dostęp do wszystkich tych danych”.
W 2018 roku kilku reklamodawców zaczepiło Facebooka, aby zajął się kwestiami prywatności danych po skandalu Cambridge Analytica. A jeszcze w styczniu, na kilka miesięcy przed obecnym bojkotem reklam (spowodowanym „niedostateczną cenzurą nienawistnych treści”, o zarzucają przeciwnicy Facebooka), niektórzy z największych reklamodawców na świecie wezwali Facebooka i inne firmy technologiczne, aby zrobiły więcej, aby zapobiec wyświetlaniu reklam obok treści zawierających przemoc i nawołujących do nienawiści.
Mimo potężnych protestów potężna machina reklamowa Facebooka pracowała i pracuje nadal.