Poselski projekt ustawy o ochronie zwierząt wzbudza duże kontrowersje. W ostatnich dniach trwają sejmowe przepychanki, które pokazały, że w niektórych kwestiach mogą powstać bardzo niespodziewane koalicje. Do największych przeciwników proponowanych rozwiązań należą posłowie Konfederacji na czele z Krzysztofem Bosakiem.
– Chcemy się dogadać. Dlatego zwrócimy się do premiera i Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi o wyznaczenie terminu spotkania – powiedział dla Dziennika Gazety Prawnej, Daniel Chmielewski, prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych. – Liczymy, że dialog przyczyni się do wypracowania rozwiązań korzystnych dla wszystkich stron. Inaczej skończy się strajkami – dodał.
Rezygnacja, ale na lepszych warunkach
Przedstawiciel Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych twierdzi, że zaproponowane przez rząd rozwiązania są w obecnej formie nie do zaakceptowania. W projekcie ustawy zapisano, że hodowcy będą mieli rok na zlikwidowanie swoich biznesów bez jakichkolwiek rekompensat ze strony państwa.
– Jesteśmy gotowi przystać na wygaszenie działalności, ale nie na proponowanych warunkach – przyznaje szef PZHZF. Jak czytamy w DGP, hodowcy na wygaszenie swoich hodowli potrzebują co najmniej półtora roku. Liczą również na wsparcie, które pozwoli na spłaty zaciągniętych kredytów. A kredytów jest dużo. Jak wynika z danych pracowni Bisnode, polska branża futrzarska warta jest 7 mld zł, a zadłużona jest na 3 mld zł.