Gastronomia działa w ograniczonym zakresie (na wynos i dowóz) i ledwo daje radę. Część restauracji już padła, o czym pisaliśmy we Wprost w odniesieniu do stołecznych lokali. Inne ledwo zipią, poza takimi, które wyspecjalizowały się w daniach na wynos (pizza, hamburgery, kebab).
Cała branża wygląda zniesienia ograniczeń lub przynajmniej poluzowania obostrzeń, ale niestety, na to się nie zanosi. Przynajmniej jeśli weźmie się pod uwagę słowa prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju Pawła Borysa, wypowiedziane w radiu RMF.
Kto doczeka do maja?
– Otwarcie placówek gastronomicznych będzie możliwe w maju, gdy dzięki programowi szczepień zostaną zabezpieczeni seniorzy i osoby najbardziej narażone na zakażenie – powiedział Borys 27 stycznia 2021 roku.
Co więcej, szef PFR zastrzegł, że taki scenariusz (otwarcia) będzie miał miejsce tylko, jeśli nie pojawia się nowe ogniska koronawirusa. Dalej mówi o przedsiębiorcach: „Mamy program szczepień, wydaje się, że takim punktem zwrotnym w czasie tej pandemii z perspektywy tych firm może być maj, bo wydaje się, że do maja mamy szansę zaszczepić wszystkich seniorów, a są to osoby najbardziej narażone na zakażenie i wtedy zniknie ten podstawowy powód do tego, żeby zamykać firmy, starając się obniżyć poziom śmiertelności”.
Czytaj też:
Czystka. Te restauracje pandemia odebrała Warszawie