Czystka. Te restauracje pandemia odebrała Warszawie

Czystka. Te restauracje pandemia odebrała Warszawie

Restauracje w czasie epidemii – zdjęcie ilustracyjne
Restauracje w czasie epidemii – zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Jordan Feeg
Lista restauracji, które zamknęły się bezpośrednio z powodu pandemii koronawirusa jest nie tylko przerażająco długa. Przeraża też to, że wiele z tych lokali, które zniknęły, to miejsca kultowe, ulubione przez niektórych lub prowadzone przez wybitnych szefów kuchni.

Kulinarna mapa stolicy powiększała się przez ostatnie lata wyjątkowo dynamicznie. Do knajp i klubów dołączały wyjątkowo dobre i cenione restauracje. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, tak jeśli chodzi o kuchnię, jak i ceny. Powstało mnóstwo restauracji tajskich, hinduskich, z kuchnią autorską. Cała masa z nich tworzyła niepowtarzalny klimat Saskiej Kępy, Mokotowa, Żoliborza i innych dzielnic. W niektórych miejscach tworzyły się zagłębia restauracyjne, niemal w paryskim stylu, że wspomnimy chociażby ulicę Mokotowską czy Francuską.

Ulubione miejsca już nie istnieją

Wszystko do czasu nadejścia pandemii. Nie tylko zniszczyła ona gastronomię, powodując zatrzymanie zwyczaju wychodzenia do knajp, ale także przyczyniła się do upadku poszczególnych biznesów. Niektóre z nich były obecne od lat, ale ze względu na swój charakter nie były w stanie przestawić się na sprzedawanie na wynoś (zwłaszcza restauracje z wyższej półki miały i mają z tym problem). Niektóre z kolei powstały niedawno i już zdążyły wywalczyć sobie sympatię na niełatwym i kapryśnym warszawskim rynku smakoszy.

Podsumowanie zniszczenia, niestety wstępne, ponieważ pandemia odbierze stolicy wiele więcej lokali niż wymieniono, zostało dokonane przez portal Warszawa Nasze Miasto.

Obraz zniszczenia i rozpaczy

Z kulinarnej mapy stolicy zniknęły takie restauracje jak wykwintny Dom Polski przy ul. Francuskiej i Belwederskiej, Basil & Lime przy ul. Puławskiej czy Ed Red z przepysznymi stekami w Hali Mirowskiej.

Nie zjemy już w WuWu, które otworzyło się w 2018 roku, której to restauracji szefowała Adriana Marczewska, a później Michał Gniadek, oraz w Zoni, uznanej za jedną z najpiękniejszych restauracji nie tylko w stolicy, ale w całej Polsce.

Zamknęła się Tahina, lokal przy ul. Wilczej, w której można było jeść śniadania, a potem bliskowschodnie falafele, shawarmy, hummus i mezze, oraz Superiore przy ul. Pięknej, która działała od 2012 roku.

Zamknęły się tak wyjątkowe przybytki jak Hałas Vinyl+Coffee, połączenie kawiarni i sklepu płytowego, czy Flambeeria, działająca przy ul. Hożej od 2014 roku.

Warszawiacy i odwiedzający stolicę goście nie zjedzą w Kuminie Agaty Paszkowskiej i Madame Szpakoskiej (koktajl bar i tapas), nie będą mieli przyjemności biesiadować w Przyjemności przy ul. Marszałkowskiej i w Superlardo, dzieło właścicieli słynnej Mąki i Wody przy ul. Chmielnej.

Zamknięte na cztery spusty zostało Bistro de Paris przy placu Piłsudskiego, w którym szefem kuchni i współwłaścicielem był telewizyjny gwiazdor Michel Moran. Także Shipudei Berek z kuchnią izraelską, prowadzona przez słynnego warszawskiego restauratora Artura Jarczyńskiego.

Kolejne na liście dotkniętych pandemią są Fest Port Czerniakowski, Bistecca Bistro w Miasteczku Wilanów, bezpretensjonalne Secado na rogu ul. Wilczej i Marszałkowskiej oraz Restauracja Kanapa twórczo interpretująca kuchnię ukraińską.

Nie spróbujemy smakołyków w Talerzykach przy ul. Mokotowskiej, nie zjemy Zapiekanek PRL przy ul. Dereniowej na Ursynowie, nie napijemy się piwa w Cafe Marcinek. A saskokępska Biała. Zjedz i Wypij nie ugości już nikogo chętnego przy Francuskiej 2.

Nie mamy dobrych wiadomości na koniec. Lista będzie się niestety wydłużać.

Czytaj też:
Pełzająca katastrofa. Ile już teraz traci polska gastronomia?