Spółka Gazprom wydała wczoraj komunikat odbiorcom europejskim, że nie jest w stanie zagwarantować dostarczenia gazu z powodu nadzwyczajnych okoliczności. Bezpośrednio taki list z ważną informacją otrzymała firma Uniper – największy niemiecki importer gazu – oraz RWE – główny producent energii u naszych zachodnich sąsiadów. Przypomnijmy jedynie, że Gazprom od połowy czerwca obniżył ilość przesyłanego surowca do poziomu 40 proc. Oficjalnym powodem był brak turbiny, która została poddana pracom serwisowym w Kanadzie. W niedziele została wysłana do Niemiec, a transport zajmie kilka dni. Europa żyje w zawieszeniu. Rynek wie, że kwestia turbiny jest jedynie wymówką, a nie prawdziwą przyczyną. Samo ministerstwo gospodarki Niemiec wskazało, że jest to część zamienna i planowano jej użyć dopiero od września. Oznacza to, że stała się ona jedynie pretekstem spadku przepływów „błękitnego paliwa” na Stary Kontynent. Aktualnie trwają prace konserwacyjne rurociągu NS1. Oficjalnie mają skończyć się w czwartek, kiedy to swoją decyzję w sprawie dalszej polityki monetarnej będzie podawać Europejski Bank Centralny.
Europa boi się kryzysu energetycznego
Jeśli dojdzie do kryzysu energetycznego, bo dostawy gazu przez Nord Stream 1 pozostaną zawieszone, decydujące będzie to, jak EBC oceni ten scenariusz: czy będzie trzymał się swojego cyklu podwyżek stóp bez względu na nieuniknione ryzyko inflacyjne, czy też przypisze większe znaczenie ryzykom ekonomicznym – tj. ryzyku osunięcia się strefy euro w recesję – dając tym samym rynkowi do zrozumienia, że może nie podnosić tak mocno stóp procentowych mimo ryzyka cenowego. Gdyby tak się stało, należałoby się spodziewać znacznego osłabienia euro.
Z drugiej strony, gdyby gaz znów zaczął płynąć i gdybyśmy zobaczyli oznaki, że ryzyko kryzysu energetycznego zostało zażegnane, euro prawdopodobnie znów zyskałoby na wartości. Wtedy notowania EURUSD mogłyby ponownie urosnąć do poziomu 1,0350 – 1,04. Końcówka tygodnia wydaje się być bardzo interesująca. Zmienność na euro może być ponownie podwyższona, szczególnie będzie ona widoczna, jeśli zrealizuje się optymistyczny scenariusz i przyjdzie czas na przysłowiowy „rajd ulgi”.
Czytaj też:
Inflacja wymyka się spod kontroli. Przed EBC duże wyzwanie