Na rynku walutowym za funta płacono 1,620 USD, co było najniższym kursem brytyjskiej waluty do dolara od września 2003 roku. Funt ustabilizował się następnie na poziomie 1,635 USD.
Za 1 funta płacono powyżej 2 USD przez większość 2007 roku i na początku br.
Premier Gordon Brown powiedział w Izbie Gmin, że globalne spowolnienie grozi zepchnięciem brytyjskiej gospodarki w recesję. We wtorek prezes Banku Anglii (BoE) Mervyn King po raz pierwszy przyznał oficjalnie, że pierwsza recesja od 16 lat jest prawdopodobna.
Zdaniem niektórych ekonomistów W. Brytanii grozi deflacja, jakiej doświadczyła gospodarka Japonii w latach 90.
Taka perspektywa oznacza, że BoE będzie obniżał stopy procentowe. Według niektórych ocen przed końcem roku najważniejsza ze stóp procentowych może zostać obniżona do 4,0 proc. z 4,5 proc. obecnie.
Zdaniem byłego ministra finansów Kennetha Clarke'a obniżka stóp procentowych nie przekłada się na łatwiejszy dostęp do kredytu, ponieważ banki nie reagują na redukcję podstawowych stóp procentowych BoE i nie są skłonne oferować klientom taniego kredytu.
Deflacja to połączenie niskiego wzrostu z przeceną aktywów i towarów. Klienci wstrzymują się z kupnem towarów w przekonaniu, że im dłużej opóźnią zakup, tym bardziej cena towaru spadnie. W takich warunkach rządowi i bankowi centralnemu jest bardzo trudno pobudzić gospodarkę.
Obawy przed nadciągającą recesją pociągnęły w dół najważniejsze indeksy londyńskiej giełdy. Indeks FTSE-100 stracił 188,8 pkt (4,5 proc.). Liderami strat były banki oraz spółki górnicze, w związku z obawami, że recesja zmniejszy popyt na surowce.
Nastrojom inwestorów zaszkodziła publikacja protokołu z ostatniego nadzwyczajnego posiedzenia komitetu monetarnego BoE, z którego wynika, że we wrześniu nastąpiło znaczne pogorszenie kondycji brytyjskiej gospodarki.
ND, PAP