Przedstawiciel bułgarskiego banku centralnego odmówił komentarzy na ten temat. Podkreślił jednak, że nie ma zasadniczej różnicy między obecną sytuacją a stanem sprzed roku, kiedy były obawy, że może nastąpić odpływ środków finansowych zamiejscowych filii austriackich, niemieckich i węgierskich banków - pisze Mediapool. Bank centralny interweniował wtedy, by zagwarantować stabilność systemu bankowego. Jednocześnie z przedstawicielstwami dużych banków zachodnich zawarto dżentelmeńską umowę, by nie doszło do wyprowadzania środków z banków-córek do central. Banki umowy wtedy dotrzymały. Według Bułgarskiego Banku Narodowego obecnie kontrola nad greckim systemem bankowym ze strony Europejskiego Banku Centralnego i unijnych instytucji jest ścisła i do wypływu środków finansowych z Bułgarii nie powinno dojść.
Były minister finansów z lat 90. i dawny szef jednego z banków krajowych Stojan Aleksandrow uprzedził jednak, że Bułgaria powinna bardzo uważać, ponieważ greckie banki od wejścia na bułgarski rynek zachowywały się agresywnie i nielojalnie. W okresie boomu kredytowego na początku dekady unikały nałożonych przez bank centralny ograniczeń - kredytów udzielały nie miejscowe filie, a centrale - tłumaczy Aleksandrow. Według niego ta praktyka była po prostu okradaniem konkurencji z klientów. Obecnie istnieje poważna pokusa, by przenieść pieniądze klientów bułgarskich do Grecji, co zagrozi stabilności bułgarskiego systemu bankowego - uważa.
PAP, arb