Miasnikowicz powiedział, że w sprawie Biełtransgazu toczą się obecnie rozmowy. Oznajmił też, że na razie Mińsk nie ma zamiaru sprzedawać innego strategicznie ważnego przedsiębiorstwa - jednego z największych eksporterów soli potasowej Biełaruśkalij.
Premier dodał, że prywatyzacja nie jest dla władz białoruskich celem samym w sobie. Chcą one przede wszystkim przyciągnięcia inwestycji zagranicznych i stworzenia międzynarodowych korporacji, by wzmocnić pozycję swoich przedsiębiorstw na rynkach zagranicznych. Jak podaje oficjalna gazeta "SB.Biełaruś Siegodnia" Miasnikowicz zapowiedział, że Białoruś będzie tworzyć takie korporacje z Rosją, Ukrainą i państwami europejskimi. Jako przykład wskazał utworzenie holdingu przez rosyjski Kamaz i białoruskie zakłady samochodowe MAZ.
Tymczasem podczas niedawnej wizyty premiera Rosji Władimira Putina w Mińsku rosyjski minister finansów Aleksiej Kudrin powiedział, że Białoruś powinna przyciągnąć środki z prywatyzacji własności państwowej po to, by efektywnie wykorzystać kredyty, o które się ubiega. Chodzi o ponad 3 mld dolarów z Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EaWG) tworzonej przez Rosję i państwa byłego ZSRR. Według Kudrina Białoruś potrzebuje 7,5-9 mld dolarów w celu stabilizacji swojej gospodarki. Przed wizytą Putina pojawiły się opinie, że Rosja może wykorzystać starania Białorusi o wsparcie finansowe po to, by zyskać dostęp swego kapitału do interesujących ją białoruskich przedsiębiorstw. Wśród nich wymieniano właśnie Biełtransgaz.
PAP, arb