Napieralski nie chce atomu. "To może być zgubne dla energetyki"

Napieralski nie chce atomu. "To może być zgubne dla energetyki"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grzegorz Napieralski (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Należy ostrożnie podchodzić do projektu rozwoju w Polsce energetyki jądrowej i rozważyć, czy korzystne byłoby przeznaczenie części nakładów na ten cel na rozwój technologii węglowych – oświadczył przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski.
Zdaniem Napieralskiego, jeżeli rozłożony na lata projekt budowy elektrowni jądrowej wymaga nakładów ponad 110 mld zł, to powstaje pytanie, czy  większym krokiem do przodu nie byłoby wyłożenie jednej dziesiątej tych środków na badania i rozwój technologii spalania węgla przy ograniczaniu emisji do atmosfery CO2. - Ja bym bardzo powoli i z dużą ostrożnością podchodził do tego projektu (energetyki jądrowej – red.). Proponuję przyjrzenie się sytuacji i spoglądanie na Śląsk, a nie takie nagłe przyspieszenie, bo to może być zgubne dla polskiej energetyki - ocenił Napieralski.

"Bez woli nie ma sensu"

Napieralski odniósł się też do sytuacji w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Jego zdaniem, najważniejszą sprawą związaną z planowanym na przełom czerwca i lipca upublicznieniem JSW jest zachowanie przez Skarb Państwa tzw. władztwa korporacyjnego nad spółką. - Nasze bezpieczeństwo energetyczne jest najważniejsze i musimy mieć kontrolę nad takimi strategicznymi zakładami - ocenił. "Drugą bardzo ważną rzeczą", według Napieralskiego, są rozmowy z pracownikami. - Aby doszło do porozumienia, musi być wola strony rządowej i wierzę głęboko, że taka będzie, bo inaczej to nie ma  sensu - uznał.

Napieralski: oni nie mają pojęcia

Napieralski oświadczył, że większość ludzi, która w polskim parlamencie czy rządzie prowadzi dyskusję o górnictwie, "nie ma pojęcia o ciężkiej pracy górniczej". Ocenił, że „ekipa Donalda Tuska", stara się dzielić społeczeństwo, mówiąc do innych pracowników innych branż, że "górnicy mają lepiej".  - Nie dziwię się tym górnikom, którzy walczą o swoje prawa pracownicze - dodał. - Kiedy jest się tam tylko ponad godzinę na dole, to dokładnie wiadomo, dlaczego ci ludzie proszą, żeby były podwyżki. Po  prostu chcą godną płacę za godną pracę - oświadczył.

zew, PAP