"Koszty utrzymania rosną i naród tego nie wytrzymuje!" - głosił wielki transparent niesiony w Lizbonie przez uczestników demonstracji, którą poprzedzała kolumna sześciu samochodów ciężarowych z włączonymi bez przerwy klaksonami. Prowadzili je kierowcy przedsiębiorstwa transportu publicznego, którzy od dwóch miesięcy nie otrzymują wynagrodzeń. Uczestnicy protestu przybyli z całego kraju do Lizbony i Porto autobusami udekorowanymi flagami związkowymi, głównie w kolorze czerwonym. Demonstracje poprzedził protest policjantów i żandarmów, którzy zażądali rewaloryzacji uposażeń.
Portugalia jest po Irlandii i Grecji trzecim krajem korzystającym z pomocy finansowej Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Prawicowy rząd, na którego czele po zwycięstwie wyborczym nad socjalistami w czerwcu tego roku stanął premier Pedro Passos Coelho, m.in. zamroził płace, dokonał redukcji zatrudnienia i zmniejszył wydatki na cele socjalne. Wprowadził także nadzwyczajny podatek od dochodów i podniósł niektóre inne podatki, ale deficyt publiczny kraju nadal rośnie, chociaż wolniej niż dotąd. Według ogłoszonych ostatnio danych, portugalski dług publiczny wyniósł w 2010 roku 93,3 proc. PKB wobec 71,8 proc. w 2008 r. Rząd przewiduje, że w tym roku deficyt osiągnie 100,8 proc. PKB.
PAP, arb