Woźniak mówiąc o raporcie podkreślił jednocześnie, że wciąż mówimy o szacunkach dotyczących ilości gazu w Polsce. Przypomniał też, że w poszukiwaniu gazu łupkowego "wywiercono dotychczas tylko trzynaście otworów", a naprawdę wiarygodne dane o wielkości złoż będzie można uzyskać dopiero po co najmniej 100 odwiertach. - 13 prób to jest bardzo mało - podkreślił.
Wiercenia w Polsce prowadzą na podstawie uzyskanych koncesji wielkie amerykańskie i międzynarodowe koncerny, m.in. ExxonMobil i Conoco Philips, które przeprowadzą w sumie 130 wierceń. Exxon był rozczarowany wynikami swoich dotychczasowych poszukiwań, ale zdaniem Woźniaka nie powinno to wpłynąć na dalszą aktywność pozostałych firm prowadzących wiercenia. - Nie ma to większego wpływu na działalność tego biznesu. Wszyscy wiarygodni partnerzy, którzy otrzymali koncesje, a amerykańscy są najbardziej wiarygodni, z całą pewnością swoje zobowiązania wypełnią niezależnie od wyników wierceń. Bo to od ich umiejętności zależy czy trafią na takie miejsce złóż, w którym wydobycie gazu będzie opłacalne. Nie ma obawy, że porzucą koncesję i wyjadą - zapewnił Główny Geolog Kraju. Dodał jednak, że nie przesądza to jeszcze w jakim stopniu firmy spełnią oczekiwania Polski. - W jakim terminie podejmą one produkcję i czy będą pompować gaz na skalę przemysłową, to jest oczywiście pytanie - podkreślił.
Woźniak przypomniał, że warunki eksploatacji gazu w Polsce, które wiążą się z jej opłacalnością, są gorsze niż w USA, gdzie część gazu wydobywa się metodą pionowych odwiertów. Z kolei pytany o wpływ stosowanego przy wydobyciu gazu łupkowego szczelinowania hydraulicznego na środowisko naturalne, Woźniak odpowiedział, że w Polsce największym problemem jest hałas, jaki powstaje przy eksploatacji. Zagrożenie lokalnymi trzęsieniami ziemi - jakie zdarzyły się w USA w kilku stanach w ostatnich latach - jest, zdaniem Głównego Geologa Kraju, minimalne.
PAP, arb