Wielu milionerów żyje z dywidend i procentów od swoich inwestycji i płaci w związku z tym podatki znacznie niższe od osób średnio zarabiających, ponieważ podatki od zysków kapitałowych nie przekraczają w USA 15 procent. - Jeśli chcemy, aby nasza gospodarka nadal się rozwijała i była konkurencyjna, nie możemy sobie pozwolić, by wydawać więcej pieniędzy na cięcia podatkowe dla bogatych Amerykanów, którzy ich nie potrzebują i nawet o nie nie proszą. Czas coś z tym zrobić - powiedział prezydent.
- Nie jest to tylko kwestia redystrybucji bogactwa, jak twierdzą ci, którzy sprzeciwiają się planowi podatkowemu, który jest sprawiedliwy. Nie chodzi tylko o sprawiedliwość, chodzi również o wzrost gospodarki, o możliwość inwestycji, których potrzebujemy jako kraj, i o likwidację deficytu - dodał. Poprzedniego dnia Obama wystąpił z podobnym apelem w Boca Raton na Florydzie.
16 kwietnia Senat ma głosować nad rządowym planem. Jednak nawet jeśli zostanie on tam uchwalony, przewiduje się, że na pewno odrzuci go Izba Reprezentantów, gdzie większość mają Republikanie.
Republikańska opozycja odrzuca argumenty prezydenta. Twierdzi, że wyższe podatki od milionerów nie przyniosą istotnego zmniejszenia deficytu budżetowego, natomiast będą działać jako hamulec wzrostu. GOP uważa apel Obamy za populistyczny manewr przed tegorocznymi wyborami. Jest on wymierzony w republikańskiego kandydata na prezydenta Mitta Romneya, który jest multimilionerem i w latach 2010 i 2011 zapłacił 14-procentowy podatek od swych dochodów.
zew, PAP