<div class="kl" dir="ltr" id=":ya"> Znamy najważniejsze dane dla polskiej gospodarki. Sam odczyt dynamiki rozwoju był już wstępnie zdyskontowany przez inwestorów. Co ciekawie, nieco gorsze dane dotyczące przyszłych oczekiwań nie przełożyły się na spadek zainteresowania naszą walutą.</div>
W trakcie wczorajszego handlu poznaliśmy pakiet newralgicznych danych dla polskiej gospodarki: odczyt wstępnego PKB za IV kwartał (na poziomie 4,3 proc., a oczekiwano, że wyniesie 4,2 proc.) oraz publikację indeksu PMI dla gospodarki (50 pkt wobec 52,15 pkt poprzednio). Sama struktura rodzimego PKB wskazuje, że nastąpił spadek dynamiki konsumpcji prywatnej, a znaczący wzrost inwestycji. W opinii zagranicznych banków inwestycyjnych taki bilans jest zwyczajowy dla krajów przygotowujących się do znaczących wydarzeń (EURO 2012), warto jednak zaznaczyć, że utrzymanie takiej struktury w przyszłości będzie stanowić o możliwej niestabilności naszej gospodarki, gdzie główne podstawy powinny być wygenerowane przez czynniki wewnętrzne.
Ponadto inwestorzy uraczeni zostali kolejną porcją globalnych wskaźników, których jednoznaczny odbiór jest niezwykle trudny. Przy względnie neutralnych publikacjach z krajów jądra strefy euro należy przedstawić ewidentnie negatywne wskazania dla krajów peryferyjnych (Grecja) i zmagających się z problemami gospodarczymi (Hiszpania, Włochy). Sumarycznie wskazuje to, że najbardziej realnym teraz scenariuszem jest wystąpienie płytkiej recesji w Europie, gdzie dynamika w krajach rozwiniętych zbliżona będzie do zera, a w przypadku państw rozwijających się najprawdopodobniej zobaczymy postępującą recesję. Jednocześnie umiarkowanie negatywne sygnały napłynęły również z gospodarki Stanów Zjednoczonych, gdzie wskaźnik ISM spadł do poziomu 52,4 pkt, co wskazuje, że przedsiębiorcy amerykańscy zapatrują się gorzej na kolejne 3 miesiące. Jednym z czynników, który zaważył na opiniach ankietowych, była bez wątpienia wysoka cena ropy, która rodzi obawy, że drogi surowiec może znacząco spowolnić i tak ledwo kiełkujące odbicie.
Podczas dzisiejszej sesji inwestorzy na całym świecie wyczekiwać będą na doniesienia ze szczytu ministrów finansów strefy euro, którzy podejmą temat wyczekiwanych ustaleń w zakresie paktu fiskalnego. Aktualnie w opozycji do tego zagadnienia znajdują się Czechy oraz Wielka Brytania, jednocześnie w Irlandii dyskutowana jest propozycja przeprowadzenia referendum w tej sprawie. Narzucanie ścisłych ram deficytowych w okresie spowolnienia z natury musi budzić kontrowersje (stąd też opinie o tymczasowych możliwym poluzowaniu założeń), jednak w ujęciu długofalowym jest niezbędne, aby utrzymać jedność unijną zarówno w zakresie gospodarczym, jak i walutowym.
Ponadto inwestorzy uraczeni zostali kolejną porcją globalnych wskaźników, których jednoznaczny odbiór jest niezwykle trudny. Przy względnie neutralnych publikacjach z krajów jądra strefy euro należy przedstawić ewidentnie negatywne wskazania dla krajów peryferyjnych (Grecja) i zmagających się z problemami gospodarczymi (Hiszpania, Włochy). Sumarycznie wskazuje to, że najbardziej realnym teraz scenariuszem jest wystąpienie płytkiej recesji w Europie, gdzie dynamika w krajach rozwiniętych zbliżona będzie do zera, a w przypadku państw rozwijających się najprawdopodobniej zobaczymy postępującą recesję. Jednocześnie umiarkowanie negatywne sygnały napłynęły również z gospodarki Stanów Zjednoczonych, gdzie wskaźnik ISM spadł do poziomu 52,4 pkt, co wskazuje, że przedsiębiorcy amerykańscy zapatrują się gorzej na kolejne 3 miesiące. Jednym z czynników, który zaważył na opiniach ankietowych, była bez wątpienia wysoka cena ropy, która rodzi obawy, że drogi surowiec może znacząco spowolnić i tak ledwo kiełkujące odbicie.
Podczas dzisiejszej sesji inwestorzy na całym świecie wyczekiwać będą na doniesienia ze szczytu ministrów finansów strefy euro, którzy podejmą temat wyczekiwanych ustaleń w zakresie paktu fiskalnego. Aktualnie w opozycji do tego zagadnienia znajdują się Czechy oraz Wielka Brytania, jednocześnie w Irlandii dyskutowana jest propozycja przeprowadzenia referendum w tej sprawie. Narzucanie ścisłych ram deficytowych w okresie spowolnienia z natury musi budzić kontrowersje (stąd też opinie o tymczasowych możliwym poluzowaniu założeń), jednak w ujęciu długofalowym jest niezbędne, aby utrzymać jedność unijną zarówno w zakresie gospodarczym, jak i walutowym.