Prawo weta byłoby niezależne od liczby akcji spółki należących do Skarbu Państwa (bezpośrednio lub pośrednio). Właściwy minister mógłby ustanowić w takiej spółce swoich obserwatorów - jednego lub dwóch, finansowanych przez Skarb Państwa. Ich podstawowym zadaniem byłoby monitorowanie działalności spółki z punktu widzenia interesu publicznego. Obserwatorzy mogliby brać udział w posiedzeniach zarządu bez prawa głosu.
Według ministerstwa, ten nowy instrument w rękach państwa ma służyć do "zapewnienia jego bezpieczeństwa, zdrowia publicznego, bezpieczeństwa publicznego oraz usług użyteczności publicznej". W projekcie nowelizacji "Kodeksu spółek handlowych" (KSH) przewiduje się, że minister właściwy ds. Skarbu Państwa będzie miał prawo weta wobec określonych czynności prawnych lub decyzji biznesowych spółki, przy czym prawo to byłoby ograniczone wyłącznie do decyzji o znaczeniu strategicznym, czyli takim, które mogą zagrażać bezpieczeństwu państwa lub interesowi publicznemu.
Nadużywaniu tego prawa przez SP miałaby służyć przewidziana w projekcie kontrola sądowa, czyli możliwość zaskarżenia decyzji ministra. Do chwili ostatecznego rozstrzygnięcia sporu na drodze prawnej, spółkę obowiązywałby zakaz wykonania czynności objętych prawem weta.
Proponowane rozwiązania dotyczą - jak twierdzi resort - wąskiego kręgu kilku lub najwyżej kilkunastu spółek, wymienionych w stosownym rozporządzeniu.
Ministerstwo skarbu zapewnia w komunikacie, że wszystkie prace nad projektem nowelizacji kodeksu prowadzone są we współpracy z ekspertami z dziedziny Kodeksu spółek handlowych i nowe zapisy nie będą naruszały interesów innych udziałowców tych spółek.
W poniedziałek przedsiębiorcy z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych nie pozostawili suchej nitki na proponowanej przez resort skarbu nowelizacji kodeksu spółek handlowych, która miała wprowadzić instytucję złotej akcji i obserwatorów .
Wszyscy zgodnie zwracali uwagę, że skarb państwa chce w ten sposób odzyskać kontrolę polityczną w spółkach, w których SP sprzedał już większość akcji, lub zachować taką kontrolę w firmach, w których akcje mają być sprzedane w przyszłości.
"To wprowadza totalną niepewność w spółkach, mogących podlegać tym przepisom" - ocenia Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP. Prawdopodobnie odstraszyłoby to potencjalnych inwestorów od wykupienia udziałów w takich spółkach. Co więcej, proponowane przepisy działają wstecz, czyli zmieniają warunki, na jakich prywatni inwestorzy kupili od państwa przedsiębiorstwa, co jest niedopuszczalne i mogloby narazić państwo na liczne procesy.
em, pap