Marian Banaś po raz kolejny zapowiedział, że nie zrezygnuje ze swojego stanowiska. – Nie przestraszą mnie przeszukania. Będę niezależnym kontrolerem działalności organów administracji rządowej, Narodowego Banku Polskiego, państwowych osób prawnych i innych państwowych jednostek organizacyjnych, w tym również TVP zasilonej ostatnio kwotą 2 mld w okolicznościach jakie wszyscy znamy – zadeklarował szef NIK w rozmowie z „Gazetą Prawną”. Dodał przy tym, że zamierza dbać o swoich pracowników i chce być „surowym, ale sprawiedliwym recenzentem każdego rządu i każdego wydatku”.
W kamienicy powstawał bank
Podczas wywiadu padło pytanie o nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych. Banaś w odpowiedzi stwierdził, że takie nieścisłości mogą przydarzyć się z każdemu, ale nie przeszkadzają w sprawowaniu funkcji publicznych. – Nie powinny się one pojawić, ale gdy człowiek mieszka w dwóch, a właściwie w trzech miejscach, bo w Krakowie, w Warszawie i w pociągu, to nie ma pod ręką wszystkich dokumentów – dodał. Zaznaczył również, że poprzednie jego oświadczenia, w tym te składane jeszcze przed objęciem stanowiska szefa NIK, były głęboko analizowane, a służby nie miały co do nich żadnych zastrzeżeń. Szef NIK podkreślił, że bierze odpowiedzialność za swoje błędy, ale nie pozwoli, by robiono z niego przestępcę, deptano jego dobre imię oraz zastraszano rodzinę.
Prowadzący rozmowę nawiązał do faktu, że Banaś był właścicielem kamienicy, w której wynajmowano pokoje. – W hotelu nocowało wielu polityków, ministrów, a nawet w tej skromnej, krakowskiej kamienicy w głębokiej tajemnicy przez ponad pół roku pracował zespół tworzący nowy bank – przyznał Banaś dodając, że chodzi o Alior Bank.
Pytany o to, czy podejrzewa, że jest podsłuchiwany i obserwowany, szef NIK stwierdził, że „chyba nikt już nie ma w Polsce wątpliwości, że wobec niego prowadzona jest operacja policyjno-medialna, czyli jest zastosowana klasyczna metoda działania służb specjalnych, rodem z czasów komunizmu, kiedy był traktowany jako obywatel drugiej kategorii i jako zagrożenie dla władz PRL-u”. Zaznaczył, że za opór wobec poprzedniego systemu był skazany w stanie wojennym na cztery lata więzienia. – W 2020 roku ponownie, na podstawie półprawd i manipulacji moi rodacy w ciągu dosłownie kilku tygodni zobaczyli mnie jak w krzywym zwierciadle – dodał.
Czytaj też:
Europoseł ze Ślaska pomoże seniorom w zakupach. „W trosce o ich zdrowie”