Rynki a koronawirus. Rezerwa Federalna skupuje co się da

Rynki a koronawirus. Rezerwa Federalna skupuje co się da

Rezerwa Federalna
Rezerwa Federalna Źródło: Shutterstock / Pla2na
Tradycyjnie wtorek przynosi dzień odwrotu po ponurych notowaniach dzień wcześniej, a przynajmniej pierwsze godziny oferują próby odreagowania. Lepsze doniesienia na froncie walki z wirusem oraz zapowiedź nielimitowanego skupu aktywów przez Fed pomagają poprawić nastroje. Przed nami jednak gorzkie przypomnienie o rzeczywistości gospodarczej dotkniętej pandemią – poznamy wstępne szacunki PMI z Europy i USA. Bezprecedensowe spadki wydają się pewne.

Rezerwa Federalna weszła na wyższy poziom w realizacji popularnego motta „whatever it takes” i od teraz zamierza zbierać z rynku cokolwiek będzie oferowane (czyli „take whatever is there”). Fed zapowiedział nielimitowany skup obligacji skarbowych, podbijając ofertę ponad wcześniej komunikowane 700 mld USD na zakupy. Poza papierami wartościowymi, których zabezpieczenie stanowią wierzytelności hipoteczne (MBS), Fed ustanawia dwa wehikuły do dostarczania płynności na rynek obligacji korporacyjnych, a także zamierza wymieniać na gotówkę instrumenty oparte o kredyty studenckie, samochodowe, pożyczki małych przedsiębiorstw i dług z tytułu kart kredytowych. W skrócie – płaci za wszystko.

Wachlarz programów sugeruje, że banki komercyjne nie będą miały jak się zasłaniać niewystarczającymi środkami na zwiększanie akcji kredytowej. Tym sposobem chce uchronić gospodarkę przed falą bankructw i zamrożeniem rynku kredytowego. Ponadto Fed przygotowuje program bezpośredniego finansowania przedsiębiorstw niefinansowych, co jest pierwszą tego typu inicjatywa na świecie.

Fed stara się nie dopuścić, aby  przerodził się w kryzys kredytowy. Niewykluczone, że to wciąż nie jest ostatnie słowo Fed, ale też decyzja wskazuje kierunek dla innych banków centralnych. Przede wszystkim powinniśmy spodziewać się więcej bezpośredniego wsparcia przedsiębiorstw niefinansowych przez banki centralne.

Z perspektywy USD zalew płynnością powinien częściowo załagodzić masowy popyt na dolara, jednak całkowicie go nie zahamuje. Awersja do ryzyka wciąż będzie generować ucieczkę w jakość i płynność i pod tym kątem USD wciąż jest królem, nawet jeśli krótkoterminowy rajd ulgi to przejściowo zagłuszy. Dodatkowo dolar wciąż będzie potrzebny do sfinansowania rosnących deficytów na rachunkach bieżących gospodarek rozwijających się, które boleśnie odczują zastopowanie globalnej gospodarki.

Nie jesteśmy jeszcze w punkcie zwrotnym z perspektywy ryzykownych aktywów. Kryzys zdrowia publicznego i gospodarczy wciąż jest w fazie rozwoju. Nawet wieści o spowolnienia tempa zachorować we Włoszech są pokrzepiające, nastawiajmy się na coraz gorsze wieści z USA czy Wielkiej Brytanii. Dla rynków będzie to kluczowe źródło niepokojów. Wciąż też czekamy na decyzje w polityce fiskalnej, a ociąganie się Kongresu USA w zatwierdzeniu trzeciego pakietu fiskalnego nie pomaga. Wreszcie dane makro wkraczają w fazę, kiedy coraz mocniej będą odzwierciedlać szok gospodarczy. Dziś gorzkim przypomnieniem mogą być wstępne szacunki indeksów PMI z Eurolandu, Wielkiej Brytanii i USA. Ryzyka przeważają na rzecz wyznaczenia najgorszych poziomów do 2009 r.

Czytaj też:
Emilewicz: Czeka nas poważny kryzys. Będzie inny niż dotychczasowe