– Okres pandemii połączony z lockdownem cechuje się nasileniem zarówno czynników, które mogą śmiertelność zwiększać, jak i czynników, które powinny ujemnie wpływać na liczbę zgonów (np. niższa aktywność zawodowa, czystsze powietrze). Te dwa zestawy czynników będą się do pewnego stopnia neutralizować. Uwzględniając jednak to, że w innych krajach Europy wykazano nadmierną śmiertelność podczas pandemii oraz to, że zasady lockdownu w Polsce i innych krajach są podobne (czyli można spodziewać się zbliżonego, ujemnego wpływu lockdownu na śmiertelność) można wnioskować, że niedoszacowanie oficjalnej liczby zgonów związanych z COVID-19 najprawdopodobniej nie jest w Polsce wysokie – powiedział analityk zespołu strategii PIE Adam Czerwiński.
Raport wykazał, że biorąc pod uwagę wyniki przeprowadzonych testów, dla trzech z ośmiu oszacowań wskazują, że w okresie od 5 marca do 13 maja 2020 r. zaobserwowana liczba zgonów w Polsce była równa oczekiwanej. Cztery oszacowania wskazują na występowanie zaniżonej śmiertelności, a tylko jedno na występowanie nadmiernej śmiertelności.
Liczba zgonów może być wyższa od oficjalnej
W raporcie podano, że liczba zgonów związanych z COVID-19 w Polsce może być wyższa niż oficjalna.
– Pierwszym z nich jest stosunkowo niewielka liczba wykonanych testów na obecność koronawirusa, a jest ona nieodwracalnie powiązana z liczbą wykrytych przypadków. Działa to w obie strony, tj. więcej chorych powoduje, że robi się więcej testów, ale też więcej testów powoduje, że wykrywa się większą liczbę chorych. Niska częstotliwość testowania w Polsce może powodować zaniżenie oficjalnych statystyk, zarówno w przypadku zgonów, jak i zachorowań – powiedział Czerwiński.
PIE podkreślił, że na podstawie trendów historycznych nie ma podstaw do stwierdzenia, że w badanym okresie liczba zgonów była wyższa, niż należałoby oczekiwać. Jedynie wariant minimalny, zakładający, że oczekiwana śmiertelność w okresie lockdownu jest zbliżona do śmiertelności z miesięcy letnich, wskazuje na występowanie nadmiernej śmiertelności (na poziomie ok. 6 tys. zgonów - 600 zgonów tygodniowo). Bardziej prawdopodobną hipotezą niż występowanie nadmiernej śmiertelności jest zmniejszenie liczby zgonów (o ok. 1-2 tys. zgonów - 100-200 tygodniowo).
W analizie śmiertelności PIE wykorzystał zanonimizowane dane o dziennej liczbie zgonów od 1 stycznia 2010 r. do 13 maja 2020 r. wygenerowane z rejestru PESEL i z Rejestru Stanu Cywilnego. Na ich podstawie analitycy PIE stworzyli osiem oszacowań oczekiwanej liczby zgonów w okresie od 5 marca do 13 maja 2020 r. W zależności od metodologii (przeskalowana średnia historyczna, analiza kontrfaktyczna, najniższe zaobserwowane współczynniki śmiertelności) szacunki wahały się od 74491 do 87259.
Następnie oszacowania te porównano z rzeczywistą liczbą zgonów, która (po korekcie uwzględniającej opóźnienia w raportowaniu) wyniosła 80324. Istotność różnicy między rzeczywistą a oczekiwaną liczbą zgonów testowano za pomocą testu Z dla proporcji na poziomie istotności 5 proc. Jest to pierwsza tego typu analiza przeprowadzona w Polsce, podał PIE.
Czytaj też:
MZ: Są nowe przypadki koronawirusa. Wzrósł bilans ofiar śmiertelnych