Rząd nie powinien w żaden specjalny sposób wspierać frankowiczów podczas ewentualnego kryzysu spowodowanego pandemią koronawirusa. Tak twierdzi 37,7 proc. uczestników badania przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i SYNO Poland. Z kolei 31,6 proc. respondentów wyraża przeciwną opinię w tej kwestii. Natomiast 30,7 proc. nie ma zdania na ten temat.
– Ten podział wynika z osobistego zaangażowania ankietowanych w kredyty frankowe. Około 1/3 osób skorzystała z takiego produktu bankowego albo ma kogoś w rodzinie, kto tak zrobił. I ta grupa oczekuje wsparcia ze strony rządu. Nieco mniej respondentów ma do spłacenia kredyty w złotych. Ewentualnie dotyczy to ich bliskich. Ci ludzie uważają, że absolutnie nie należy pomagać frankowiczom. Natomiast niespełna 31% badanych nie podpisało żadnych umów kredytowych, więc oni nie są zainteresowani tematem – komentuje prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce.
Z kolei Krzysztof Michrowski z Kancelarii MBM Legal zwraca uwagę na fakt, że co trzeci respondent nie ma wyrobionego zdania. To świadczy o skomplikowanej naturze problemu i wciąż małej wiedzy społeczeństwa dot. funkcjonowania rynku finansowego. Ekspert powołuje się na dane Biura Informacji Kredytowej. Wynika z nich, że na 31 grudnia 2019 roku pozostawało w spłacie 451,63 tys. kredytów frankowych. W dobie pandemii koronawirusa wielu kredytobiorców ma problem z regulowaniem rat zobowiązania. Przyczynia się do tego m.in. wysoki kurs franka w stosunku do złotego.
– Dla mnie wyniki badania nie są zaskoczeniem, bo w przypadku frankowiczów mamy do czynienia z różnymi sytuacjami. Ponadto nie można tej grupy wyróżniać z powodu pandemii, ponieważ trudności ze spłatą kredytów mają też inni. Wszyscy zasługują na taką samą pomoc. W związku z epidemią przewidziano wsparcie w rządowym programie antykryzysowych tarcz. W bankach wprowadzono możliwość moratorium kredytowego, czyli przesunięcia terminów płatności rat i odsetek. Skorzystanie z niej wymaga porozumienia z kredytodawcą. I tutaj absolutnie nie ma potrzeby angażowania ustawodawcy – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
„Wiedzieli, co podpisują”
Jak zaznacza Krzysztof Michrowski, wiele osób twierdzi, że frankowicze są sami sobie winni, bo widzieli, co podpisywali. Są przeciwni jakiejkolwiek pomocy tej grupie kredytobiorców kosztem reszty społeczeństwa. Ekspert podkreśla, że banki przygotowywały treść umów kredytowych, w których klienci nie byli należycie informowani o ryzyku kursowym. Ponadto, jak wskazują sądy w prawomocnych wyrokach, zawierały klauzule niedozwolone. A zgodnie z treścią obowiązującego w Polsce prawa, takie postanowienia umowne nie wiążą konsumenta.
– Jak wiadomo, w przypadku części kredytów frankowych dochodziło do nieuczciwych wobec kredytobiorców zapisów w umowach kredytowych. Były to klauzule niedozwolone. Potwierdził to w ubiegłym roku werdykt Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ale w takich przypadkach sprawy powinny być rozstrzygane przez sądy albo w drodze porozumienia kredytobiorców z bankami. I właśnie tak się obecnie dzieje, co potwierdzają liczne przypadki – dodaje prezes PTE.
Zwolennicy rządowego wsparcia dla frankowiczów wskazują, w jaki sposób powinno ono wyglądać. 51,5 proc. respondentów z tej grupy opowiada się za ustawami, a 39 proc. – za zastrzykiem finansowym. Natomiast 2,2 proc. osób uważa, że powinna to być inna pomoc. Z kolei 7,4 proc. nie ma w tej kwestii zdania.
– Ludzie nie bardzo wiedzą, w jaki sposób należałoby rozwiązać ten problem. Bo w gruncie rzeczy ustawowe wsparcie przecież też musi się wiązać z finansami. Chociaż zawsze jest różnica, czy sprawa dotyczy pieniędzy wypłacanych do kieszeni kredytobiorcy, czy np. zmiany przez bank kursu do przeliczenia kredytu na złote. Zapewne rozkład odpowiedzi byłby inny, gdyby wskazano badanym bardziej szczegółowe opcje do wyboru – podkreśla prof. Witold Orłowski.
Według eksperta z Kancelarii MBM Legal, systemowe rozwiązanie problemu frankowiczów nie wydaje się realne w tej chwili. Natomiast doraźnym środkiem zaradczym byłaby możliwość zawieszenia płatności rat kredytu w ramach pakietu antykryzysowego. I to należałoby wprowadzić na czas walki z pandemią COVID-19 i wysokiego kursu franka względem złotego. Jak zaznacza Krzysztof Michrowski, obecnie nie ma rozwiązań ustawowych, więc kredytobiorcom pozostaje jedynie dochodzenie roszczeń w sądach. A zdecydowana większość frankowiczów nie jest w stanie prowadzić sporu z bankiem bez profesjonalnej pomocy.
– Byłoby niezasadne, gdyby w każdym przypadku zakłóceń kredytowych państwo regulowało takie kwestie specjalnymi ustawami. To byłoby niepotrzebne mnożenie bytów. Istnieją przecież regulacje ogólne, które dotyczą ochrony konsumentów, konkurencji i ochrony obrotu gospodarczego. Zamiast wprowadzać nowe regulacje prawne, w pierwszym rzędzie powinny być należycie wykorzystywane te już istniejące, aby nie dopuszczać do inflacji prawa – przekonuje prof. Mączyńska.
Podsumowując, prof. Orłowski wskazuje, że rząd, mimo obietnic, nadal nie zajmuje się kwestią frankowiczów. Ale nie jest wykluczona zmiana postawy. Ona może nastąpić np. w wyniku nagłego pogorszenia kursu złotego. To prawdopodobnie wymusi pewne działania ze względu na zagrożenia, które mogą się pojawić w sektorze bankowym w związku z niespłacaniem kredytów.
Badanie zostało wykonane metodą CAWI przez UCE RESEARCH i SYNO Poland w dniach 08-09.07.2020 roku na reprezentatywnej próbie 1 032 dorosłych Polaków.
Czytaj też:
Zła wiadomość dla frankowiczów. Niejasności prawne mogą potrwać latami