Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej szacuje, że jego przyszłoroczne przychody wyniosą blisko 5,1 mld zł, czyli o ponad 70 proc. więcej niż przewidywane było na obecny rok. Wzrost przychodów wynika głównie z planowanego pozyskania środków ze sprzedaży przez Komisję Europejską uprawnień do emisji CO2 (900 mln zł Z Funduszu Modernizacyjnego), uwzględnienia przychodów Funduszu Niskoemisyjnego Transportu z tytułu opłaty emisyjnej (390 mln zł) oraz uzyskania opłat zastępczych wynikających z ustawy o efektywności energetycznej (355 mln zł) – wynika z planu wydatków, które Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przekazał PAP.
Do czego dopłaci NFOŚiGW?
Na wymianę przestarzałych pieców oraz termomodernizację budynków w ramach programu „Czyste powietrze” ma pójść 1,95 mld zł. Program „Mój prąd”, czyli dopłaty do fotowoltaiki, zostanie dofinansowany kwotą 660 mln zł. W pierwszym bądź drugim kwartale 2022 r. ma wystartować czwarta edycja tego programu – szersza od poprzednich, oferująca nie tylko dopłaty do paneli PV, ale również m.in. do magazynów energii czy ładowarek do samochodów elektrycznych.
900 mln zł trafi na wsparcie niskoemisyjnego transportu, infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych i infrastruktury tankowania wodoru. Monitoring środowiska i przystosowanie się do zmian klimatu zostaną dofinansowane kwotą 440 mln zł.
Program "Moja woda" będzie kontynuowany
Kontynuowany będzie również program, który w poprzednich latach cieszył się ogromnym zainteresowaniem, czyli „Moja woda”. Właściciele prywatnych nieruchomości mogą pozyskać dotacje na m.in. instalacje zatrzymujące deszczówkę na prywatnych posesjach oraz na zakładanie oczek wodnych. To wszystko przyczynia się do tzw. małej retencji, a więc to działania, które każdy z nas może podejmować, by zatrzymać wodę do dalszego użycia.
– „Moja Woda” to program, który pozwoli na sfinansowanie aż 20 tys. instalacji przydomowej retencji. Dzięki tym inwestycjom zostanie zatrzymanych 1 mln metrów sześciennych rocznie w miejscu opadu wody, a więc na prywatnych działkach. Co oznacza, że ten milion metrów sześciennych wody odciąży kanalizację i zmniejszy ryzyko podtopień w wyniku deszczów nawalnych – mówił w 2020 roku ówczesny minister klimatu Michał Kurtyka.
Czytaj też:
Wymiana pieców idzie opornie. W dwóch województwach żarty się skończyły