Niemiecki Deutsche Bank jeszcze przed listopadową eskalacją wydarzeń na polsko-białoruskiej granicy obierał na celownik Białoruś. We wrześniu tego roku pojawiały się sygnały, że DB zaprzestaje realizować transakcje z białoruskimi bankami, wśród instytucji objętymi tymi swoistymi sankcjami znalazły się Belarusbank, Belinvestbank, Belahraprombank czy Dabrabyt Bank.
Klienci tych banków otrzymywali informacje, że Deutsche Bank (ale też inne zachodnie banki, także z Polski) zamyka konta w euro i dolarach na Białorusi.
27 października nadszedł kolejny krok, ponieważ największy niemiecki bank ogłosił, że przestaje współpracować z białoruskim rządem. „Współpraca ustała. Deutsche bank nie prowadzi interesów z białoruskim reżimem i nie planuje zmiany swojego stanowiska” – brzmiał komunikat Deutsche Banku w Rosji. Podobne decyzje podjął francuski BNP Paribas.
Deutsche Bank wstrzymuje współpracę z kontrahentami z Białorusi
Według najnowszych doniesień Deutsche Bank poszedł krok dalej, ponieważ całkowicie zawiesił rozliczenia z bankami i spółkami państwowymi. Ukraiński OTP Bank (to bank węgierski, ale chodzi o jego ukraińską odnogę), powołując się na informacje od Deutsche Banku, w grudniu zaczął przekazywać sygnały, że na czas nieokreślony zawieszono transakcje z Białorusią.
Oznacza to, że płatności w euro i dolarach amerykańskich zostały zawieszone do wysyłania, jak i odbierania. Jak wskazuje telewizja Biełsat, kontrahenci, których „blokuje” Deutsche Bank, to białoruskie banki państwowe, firmy będące związane z białoruskim reżimem, osoby publiczne oraz osoby prywatne, także powiązane z bankami i firmami.
Biełsat zauważa, że te działania Deutsche Banku mogą być związane z piątym pakietem unijnych sankcji, które niedawno przyjęto. Sankcje, zwłaszcza gospodarcze, na Białoruś nakładały w ostatnim czasie też USA, na „czarnej liście” znalazł się m.in. syn Alaksandra Łukaszenki.
Czytaj też:
NA ŻYWO: Granica polsko-białoruska. Najnowsze informacje