Wprawdzie pasażerowie premium na opóźnione samoloty mogli oczekiwać nie w zatłoczonej hali odlotów, lecz w specjalnych salonach dla VIP-ów (dostępne są one w większych portach lotniczych, także na warszawskim Okęciu), ale kto by dopasowywał swój harmonogram dnia do rozkładu lotów, skoro może polecieć prywatnym odrzutowcem. Wprawdzie drożejące paliwo spowodowało, że taka przyjemność jest dziś prawie dwa razy droższa niż rok temu, ale nie zniechęca to posiadaczy prywatnych odrzutowców.
W ostatnich miesiącach korzystanie z prywatnych odrzutowców w Europie wzrosło o 30 procent w porównaniu z poziomem sprzed pandemii koronawirusa, informuje holenderski dziennik „Het Parool”. Gazeta powołuje się na dane Europejskiego Stowarzyszenia Lotnictwa Biznesowego (European Business Aviation Association – EBAA). Inne źródło informacji ma agencja Bloomberg, która donosi, że wzrost jest jeszcze wyższy i wynosi 40 proc.
Z raportu EBAA wynika, że posiadacze prywatnych odrzutowców najczęściej latają do Londynu, a po skończonych spotkaniach i negocjacjach wracają do swoich posiadłości na wyspach śródziemnomorskich. Coraz więcej prywatnych maszyn leci w kierunku Amsterdamu, Berlina i Neapolu.
Czytaj też:
Loty do tych miast były odwoływane najczęściej. Na liście popularne kierunki