Budweiser nie sprzeda piwa w Katarze. Firma ogłosiła co zrobi z kartonami trunku

Budweiser nie sprzeda piwa w Katarze. Firma ogłosiła co zrobi z kartonami trunku

Budweiser
Budweiser Źródło:Facebook/Budweiser
Tuż przed rozpoczęciem Mundialu Katar zdecydował o wprowadzeniu prohibicji na stadionach. Decyzja ta uderza w firmę Budweiser, która dostarcza piwo na turniej. Firma ogłosiła co zrobi z niesprzedanymi hektolitrami trunku.

Przypomnijmy, że na 48 godzin przed rozpoczęciem Mundialu rodzina królewska Kataru zażądała wprowadzenia prohibicji na stadionach (z wyłączeniem lóż, za które trzeba było słono zapłacić). Punkty sprzedaży alkoholu zostały przeniesione poza stadiony, a kibice mogą napić się piwa tylko w specjalnie wyznaczonych strefach.

Decyzja rodziny królewskiej uderza w interesy Budweisera, firmy, która już w 2010 roku miała otrzymać zapewnienie, że to właśnie jej piwo będzie sprzedawane na obiektach w trakcie meczów. Za wyłączne prawo sprzedaży trunku na stadionach i w strefach kibica amerykański producent miał zapłacić ok. 75 mln euro.

Co Budweiser zrobi z alkoholem?

Co teraz firma zrobi z zalegającymi kartonami piwa? Budweiser poinformował na Twitterze, że planuje przekazać je zwycięzcom Mistrzostw świata w piłce nożnej. – Nowy dzień, nowy tweet. Zwycięski kraj otrzyma nasze piwo. Do kogo trafi? – napisał na Twitterze Budweiser.

Na razie nie wiadomo w jaki sposób piwo zostanie przekazane. Budweiser podkreśla natomiast, że „urządzi największą jak dotąd celebrację zwycięzców". Kto będzie zwycięzcą? Po dwóch dniach od startu turnieju trudno przesądzić, mało prawdopodobne wydaje się jednak by był to gospodarz Mundialu – Katar przegrał w niedzielę w meczu otwarcia z Ekwadorem 0:2. Z matematycznego modelu brytyjskiej uczelni, którego wyniki przytacza producent wynika, że w planowanym na 18 grudnia br. finale Mistrzostw świata w piłce nożnej spotkają się reprezentacje Brazylii i Belgii. Potyczkę – według modelu – wygra Brazylia.

Czytaj też:
Kontrowersje wokół mundialu. Ekspert: Nie oceniałbym jednoznacznie, że wpakowali się na minę
Czytaj też:
Zarobki selekcjonerów. Michniewicz daleko w tyle