Sygnalista punktuje WIBOR. Złotówkowicze powinni przyglądać się temu procesowi

Sygnalista punktuje WIBOR. Złotówkowicze powinni przyglądać się temu procesowi

Akta sądowe
Akta sądowe Źródło:PAP / PAP/Jakub Kaczmarczyk
Wyborcza.biz dotarła do pozwu kredytobiorców, których wsparł sygnalista: były pracownik nadzoru bankowego albo spółki, która ustala WIBOR. Przekonuje on, że jego poziom jest zupełnie nieadekwatny do bieżącej sytuacji gospodarczej i de facto stanowi ukrytą marże banku. To może być prawdziwa sądowa petarda.

Wyobraźnię kredytobiorców hipotecznych rozpalił niedawno wyrok katowickiego sądu, który zawiesił pobieranie przez bank odsetek opartych o wskaźnik WIBOR. Kredytobiorca spłaca tylko kapitał i oprocentowanie kredytu oparte o marżę banku. Rata spada z 6,7 do 1,7 tys. zł. Nie jest to jednak postanowienie kończące sprawę, a jedynie zabezpieczające na czas procesu. Postanowienie zabezpieczające to postanowienie, które normuje sytuację prawną jedynie do czasu ogłoszenia wyroku, niemniej wydanie go może rodzić przekonanie, że są uznał, że „coś jest na rzeczy” i zawiesił w tej konkretnej sytuacji pobieranie odsetek, gdyż może podtrzymać to w wyroku kończącym sprawę.

Sygnalista uderza w istotę WIBOR-u

Wieść o korzystnym dla kredytobiorców rozstrzygnięciu lotem błyskawicy rozniosła się po Polsce. Prawnicy – zwłaszcza reprezentujący banki – są powściągliwi, bo to nie musi jeszcze nic oznaczać. Kredytobiorcom na różnych facebookowych forach dla kredytobiorców z reguły umykał fakt, że to jeszcze nie jest rozstrzygnięcie końcowe i wyciągają daleko idące wnioski również dla swoich umów kredytowych, z tytułu których, za sprawą rosnących stóp procentowych, płacą dużo więcej niż zakładali.

„Gazeta Wyborcza” pisze, że katowickie zabezpieczenie to może być wierzchołek góry lodowej, bo w kancelariach prawnych czeka na złożenie znacznie więcej pozwów kwestionujących zasady obliczania WIBOR-u. Serwis Wyborcza.biz dotarł do pozwu złotówkowiczów, w którym prawnicy reprezentujący młode małżeństwo dowodzą, że banki mogą (i mogły) manipulować wskaźnikiem WIBOR. Informacje takie pochodzą od sygnalisty, który pracował w polskim nadzorze finansowym albo w spółce GPW Benchmark, która opracowuje wskaźnik WIBOR. Jego personalia zostały ukryte, wiadomo jednak, że to nie pierwszy raz, kiedy informuje o nieprawidłowościach przy wyliczaniu WIBOR-u. Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych prawdopodobnie zignorował jego uwagi.

Zdaniem prawnika, który powołuje się na sygnalistę, WIBOR nie spełnia wymogów tzw. unijnego rozporządzenia BMR w zakresie reprezentatywności, rynkowości i adekwatności. Sygnalista twierdzi, że kiedyś było inaczej, bo banki pożyczały sobie pieniądze, ale od wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku mają tak dużo środków własnych pochodzących z depozytów klientów, że nie muszą pożyczać między sobą. A tym właśnie jest WIBOR: to wysokość oprocentowania na rynku międzybankowym, na jaką banki umawiają się, aby udzielać sobie wzajemnie pożyczek.

Banki od dawna nie pożyczają sobie pieniędzy

Tymczasem w rzeczywistości to fikcja. Według sygnalisty większość badanych dni pozostawała bez jakiejkolwiek transakcji na rynku międzybankowym. W latach 2012-2015 bez transakcji było 87 proc. dni, w latach 2016-2019 – 98 proc., 2020-2021 – 95 proc., a w 2022 roku, od stycznia do maja, 75 proc. Nawet więc jeśli na rynku były jakieś transakcje, to wskaźnik WIBOR... był wyznaczany na podstawie deklaracji banków.

Jeśli to prawda, to jeden z najważniejszych parametrów, który służy do obliczania wysokości rat kredytu, był niemiarodajny (nieprawdziwy, wzięty z sufitu), a tysiące kredytobiorców ponosiło i ponoszą opłaty, które nie mają żadnego uzasadnienia. Jeśli są potwierdzi, że tak właśnie było, otworzy się nowy front walki dla klientów, a banki będą musiały udowodnić, że WIBOR nie stanowi ich ukrytej marży. Więcej na ten temat w dzisiejszej „GW” i na Wyborcza.biz.

Czytaj też:
Wysokie stopy procentowe wystraszyły Polaków. Rekordowo niskie zainteresowanie pożyczkami
Czytaj też:
W bankach zmiany na gorsze. Będzie trudniej o kredyt

Opracowała:
Źródło: Gazeta Wyborcza