Chcesz wynająć św. Mikołaja na Wigilię? Lepiej się pospiesz i przygotuj na koszty

Chcesz wynająć św. Mikołaja na Wigilię? Lepiej się pospiesz i przygotuj na koszty

Święty Mikołaj
Święty Mikołaj Źródło: Unsplash / Mike Arney
Po świętach pod znakiem obostrzeń, w tym roku zainteresowanie wynajmem św. Mikołaja na Wigilię jest wyjątkowo duże. Szanse na to, by wręczył pociechom prezenty w porze wieczerzy są coraz mniejsze. Zainteresowani usługą muszą się liczyć ze sporymi kosztami.

Wigilia zbliża się wielkimi krokami. W wielu domach po wieczerzy i wspólnym kolędowaniu przychodzi czas na prezenty. Na ogół wręcza je nie kto inny jak św. Mikołaj. O jego obecność można postarać się np. korzystając z usług agencji wynajmującej Mikołajów.

– Wynajmujemy św. Mikołaja. Zaczynaliśmy od wizyt prywatnych, potem rozszerzyliśmy ofertę na przedszkola, ale też firmy z najróżniejszych branż – są to zwykłe firmy organizujace spotkania świąteczne dla pracowników czy Mikołajki dla dzieci pracowników, jak również galerie handlowe. Z naszych usług korzystają też urzędy miast. Oferta jest zatem bardzo zróżnicowana – mówi w rozmowie z Wprost.pl Michał Witczak, szef agencji MikołajNaŚwięta, która funkcjonuje od 2010 roku.

Mikołaj na godzinę? „Takiego odzewu się nie spodziewaliśmy"

Największym zainteresowaniem cieszą się jednak wizyty prywatne w Wigilię. Firma wprowadziła cztery długości takich wizyt: 10-minutowe, 20-minutowe, 30-minutowe, a od niedawna także 60-minutowe.

Są klienci chętni wynająć św. Mikołaja aż na godzinę? – Wprowadziliśmy taką opcję w tym roku. Ku naszemu zaskoczeniu jest spore zainteresowanie. Na ogół są to domy, gdzie Wigilia odbywa się w dużym gronie. Chodzi o to, by św. Mikołaj miał czas na to by spokojnie każdemu wręczyć prezent. Mieliśmy takie sytuacje, że docieraliśmy na spotkania np. 40-osobowe i w wyznaczonym czasie trudno było zdążyć wręczyć każdemu upominek. Dlatego właśnie wprowadziliśmy godzinną opcję. Takiego odzewu się jednak nie spodziewaliśmy – mówi Witczak.

Zainteresowanie wynajmem św. Mikołaja jest w tym roku wyjątkowo duże. Witczak uważa, że ma to związek z faktem, że w ciągu ostatnich dwóch lat święta upływały nam pod znakiem pandemii COVID-19 i wprowadzonych w związku z nią restrykcji.