Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 służył rządowi w ostatnich kilkunastu miesiącach do bardzo różnych celów. Szybko przestał pełnić funkcję, którą ma w nazwie, a zaczął być instrumentem do wydatków pozabudżetowych. To za jego pomocą sfinansowano m.in. tarcze antyinflacyjne.
Koniec Funduszu Przeciwdziałania COVID-19
Jak wynika z Wieloletniego Planu Finansowania Państwa 2023-2026, okryty złą sławą Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 zniknie już w 2024 roku. Głównym zastrzeżeniem do instrumentu był fakt, że wydatki, które rząd wykonywał za jego pomocą, były poza kontrolą parlamentu. Trudno było więc monitorować dokładne zadłużenie państwa.
Jak informuje Rzeczpospolita, od 2024 roku ta kwestia diametralnie się zmieni. Na rzecz Funduszu nie będą już zaciągane pożyczki. Zadania tego instrumentu przejmie budżet. Jak wskazano, dotychczasowe zadłużenie na poziomie 150 mld złotych ma trafić do Skarbu Państwa.
Rząd działa zgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej
Jak wskazał rząd w Wieloletnim Planie Finansowania Państwa, likwidacja Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, to działanie zgodne z zaleceniami Komisji Europejskiej. Chodzi o nacisk Brukseli na transparentność wydatków publicznych.
Przypomnijmy, że owiany złą sławą fundusz służyć pierwotnie do finansowania wydatków związanych z przeciwdziałaniem COVID-19, jak tarcze antykryzysowe. Później jednak rząd zaczął korzystać z niego do innych celów. Poza budżetem finansowano z niego m.in. tarcze antyinflacyjne, dodatki węglowe, czy inwestycje samorządowe.
Instrument szybko stał się jednak celem ataków opozycji. Parlamentarzyści powtarzali, że przez to, że rząd finansuje część swoich wydatków za pomocą Funduszu, trudne jest realne śledzenie zadłużenia państwa.
Czytaj też:
Ciche cięcia w socjalu. Tak oszczędza się na najuboższychCzytaj też:
PiS odjeżdża opozycji. „Konkret Kaczyńskiego” kontra marsz Tuska