3 sierpnia minął miesiąc od uruchomienia programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc.". Z programu mogą korzystać osoby, które na dzień złożenia wniosku o kredyt nie ukończyły 45 lat, przy czym w przypadku osób prowadzących gospodarstwo domowe wspólnie wystarczy, że wieku tego nie ukończyło jedno z nich (o ile obie będą stronami tego umowy tego kredytu). Osoba zaciągająca kredyt mieszkaniowy oraz osoby wchodzące w skład jej gospodarstwa domowego przed dniem jego udzielenia nie będą mogły posiadać prawa własności lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego.
Bezpieczny Kredyt 2 proc. po miesiącu. Ponad 18 tys. wniosków
Program przewiduje dopłaty do kredytu przez 10 lat, tak aby oprocentowanie zobowiązania przez cały ten okres było na poziomie 2 proc. plus marża banku. Źródłem finansowania dopłat do rat jest istniejący już w Banku Gospodarstwa Krajowego – Rządowy Fundusz Mieszkaniowy.
– Po miesiącu oferowania preferencyjnego kredytu mieszkaniowego, którego spłatę przez pierwsze 10 lat będzie wspierał rząd można stwierdzić jedno – zaskoczenia nie było. Najatrakcyjniejszy z dotychczasowych instrumentów finansowego wsparcia przez rząd dojścia do własności mieszkaniowej spotkał się zgodnie z oczekiwaniami z bardzo dużym zainteresowaniem – komentuje dr Jacek Furga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Związku Banków Polskich.
Dlaczego spieszymy się z wnioskami o kredyt?
Z danych Związku Banków Polskich wynika, że w ciągu niespełna miesiąca (dane na dzień 27 lipca br.) Polacy złożyli 18 0232 wniosków o kredyt, a liczba zawartych umów to 651.
Odnosząc się do tych danych dr Furga zwraca uwagę, że „wiele wniosków o kredyt jest procedowanych w bankach i na razie trudno powiedzieć, ilu wnioskujących nie spełnia warunków programu, a ilu nie będzie mogło wykazać się odpowiednią zdolnością kredytową". Trwa bowiem uzupełnianie dokumentów. Szef Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Związku Banków Polskich uważa, że "w kolejnych miesiącach liczba nowych wniosków zapewne się zmniejszy". W jego ocenie pęd do jak najszybszego złożenia wniosku wynikał z trzech czynników.
– Po pierwsze z obawy, że jak w przypadku programu Mieszkanie dla Młodych w roku 2016 może zabraknąć środków na uzyskanie kredytu jeszcze w tym roku. Kolejne dwa czynniki to szybko kurcząca się podaż mieszkań do kupienia w ramach limitu kredytowego oraz szybki wzrost cen eliminujący część mieszkań z puli dostępności kredytowej – tłumaczy dr Furga.
Przedstawiciel Związku Banków Polskich zwraca uwagę, że pierwszą obawę rozwiał minister rozwoju i technologii Waldemar Buda „deklarując, że każdy kto złoży wniosek w tym roku i będzie spełniał warunki programu uzyska Bezpieczny kredyt 2 procent". Zdaniem Furgi trudniej będzie poradzić sobie z pozostałymi czynnikami. Sama zapowiedź uruchomienia programu spowodowała nową falę wzrostu cen a w drugim kwartale wzrosty cen, sięgające nawet 5 procent nie były notowane od okresu sprzed kryzysu z 2008 roku.
W programie określony jest górny limit kwoty kredytu – 500 tys. zł dla singla, lub 600 tys. zł dla małżeństwa lub rodzica z dzieckiem. Dr Furga stawia pytanie, „czy warto rzeczywiście nawet za wyjątkowo tani kredyt nabyć mieszkanie tylko dlatego, że jest do sprzedania i mieści się w cenie dopuszczalnego limitu kredytowego, ale nie spełnia nie tylko naszych marzeń, ale również oczekiwań funkcjonalnych". Przedstawiciel Związku Banków Polski przypomina, że w wybranym mieszkaniu trzeba mieszkać co najmniej 10 lat.
– Ostateczną decyzję o zakupie zawsze podejmuje klient, a banki zrobią naprawdę wiele aby pomóc nam zrealizować marzenie o własnym M – podsumowuje dr Furga.
Do tej pory do programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc." przystąpiło do tej pory dziewięć banków. Są to: PKO BP, Pekao, Alior i VeloBank, a także cztery spółdzielcze (Bank BPS, BS Rzemiosła w Krakowie, BS w Brodnicy i SGB-Bank SA). Pod koniec lipca umowę z BGK w tej sprawie podpisał Bank Spółdzielczy w Krakowie.
Czytaj też:
„Bezpieczny kredyt 2 procent”. W którym banku najtańszy?Czytaj też:
Plotki się potwierdzą? Minister Buda uchylił rąbka tajemnicy polityki mieszkaniowej rządu