– Podpisaliśmy traktat europejski o wejściu Polski do euro, ale z derogacją, czyli kiedy Polska uzna to za stosowne. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia dyskusja na tent temat będzie stosowna, kiedy Polska osiągnie zamożność PKB na głowę chociażby krajów europejskich najwyżej rozwiniętych, Niemiec, Francji czy innej czołówki – powiedział Glapiński.
Glapiński ostrzega przed strefą euro
Szef NBP dodał, że wejście do strefy euro oznaczałoby brak możliwości prowadzenia własnej polityki pieniężnej dostosowanej do potrzeb krajowej gospodarki i ograniczenie prowadzenia własnej polityki fiskalnej.
– Oznaczałoby trwały, wolniejszy rozwój gospodarczy – wskazał Glapiński.
Powiedział też, że „miażdżąca część opinii publicznej i ekspertów (…) jest przekonana, że wejście do strefy euro jest dla Polski bardzo, bardzo niekorzystne w związku z tym jest wątpliwe, aby jakikolwiek premier wybrany demokratycznie w Polsce i jakikolwiek prezes NBP, zdrowy na ciele i umyśle, Polak, patriota, zdecydowali się na taki krok”.
Glapiński o najbliższych wyborach
W poniedziałek rano ukazał się wywiad, jakiego Glapiński udzielił tygodnikowi „Sieci”. W rozmowie pojawia się wątek niedzielnych wyborów parlamentarnych. Szef banku centralnego pytany jest, na ile ich wynik ważny jest z pozycji prezesa NBP.
– Bardzo ważny. Jeżeli prezesi innych banków centralnych mnie o coś pytają, to właśnie o to, czy po wyborach ukształtuje się stabilny i silny rząd. A jeżeli tak, to jaki i jaką będzie prowadził politykę. W tym kręgu rozumie się stawkę 15 października – mówi Glapiński.
Co szef NBP odpowiada? – Prawdę: że tak na pewno będzie, Polska pozostanie stabilnym, dobrze zarządzanym państwem. Widać, że rynki mają do naszego kraju, naszej gospodarki i instytucji państwowych duże zaufanie. Prowadzona przez ostatnie osiem lat polityka, sposób reakcji na przychodzące z zewnątrz kryzysy są oceniane jako wręcz wzorcowe. Wyniki polskiej gospodarki są tu niezaprzeczalnym argumentem – mówi prezes banku centralnego.
Pytany o to, czy problem dużej inflacji mamy za sobą, Glapiński odpowiada: – Tak, wyszliśmy z tego bolesnego kłopotu. Dokonana przez Radę Polityki Pieniężnej kolejna obniżka stóp pro- centowych o 0,25 pkt. proc. dowodzi, jak dobra jest sytuacja. I znowu: gdy to zapowiadałem, wylewano na mnie wiadra szyderstw. Ale to oni oszukiwali Polaków, ja mówiłem prawdę, miałem rację, wskazując na tymczasowość tego zjawiska.
Zdaniem prezesa NBP inflacji niestety nie można było uniknąć, ponieważ była ona wynikiem kryzysów zewnętrznych: pandemii, wojny, szoku energetycznego. – Tego nikt nie przewidział, podobnie jak tak szybkiego odbicia gospodarek po pandemii. Wybór, przed jakim staliśmy, dotyczył sposobu wyjścia z inflacji. Zrobiliśmy to tak, by skutki społeczne były jak najmniejsze. Zareagowaliśmy szybko – jedni z pierwszych, tuż po Czechach, podnosząc stopy procentowe z 0,1 do 6,75 proc. – podkreśla Glapiński.
Czytaj też:
NBP reaguje na wypowiedź Litwiniuka. „Całkowicie zmyślona”Czytaj też:
Glapiński: Może się zdarzyć lekka recesja