Przytulacz, podwodny spawacz. Nietypowe zawody za wysokie stawki

Przytulacz, podwodny spawacz. Nietypowe zawody za wysokie stawki

Pieniądze
Pieniądze Źródło: Shutterstock
Przytulacz, podwodny spawacz, czy makijażystka osób zmarłych - nie wszyscy wiedzą, że takie profesje istnieją i umożliwiają osiągnięcie dość wysokich zarobków. Nie każdy jednak nadaje się do ich wykonywania.

Eksperci Personnel Service przygotowali zestawienie nietypowych profesji, zapewniających dochody, o których wielu może tylko pomarzyć.

Nietypowe zawody, wysokie zarobki

Listę otwiera spawacz podwodny. – To zawód, który wymaga wyjątkowej cierpliwości i wytrwałości. Prace pod wodą wykonuje się etapami, bo pracownicy muszą uwzględniać ograniczenia związane z dostępem do tlenu. Uzyskanie kwalifikacji w dziedzinie spawania i nurkowania jest obowiązkowe i regulowane przez Ustawę o wykonywaniu prac podwodnych – piszą eksperci Personnel Service.

Wysiłek włożony w zdobycie tych kwalifikacji się opłaca. Doświadczeni spawacze podwodni mogą bowiem liczyć na wynagrodzenie sięgające od 13 do 17 tys. zł brutto. Jako że w Polsce jest to wciąż niszowe zajęcie, wielu kandydatów szuka pracy za granicą. W USA stawki dziennego wynagrodzenia sięgają nawet 1 tys. dolarów brutto.

Znacznie więcej zarobić mogą poławiacze krabów. To zajęcie związane z rybołówstwem, w którym głównym celem jest odławianie tych stworzeń. Trzeba zaznaczyć, że połów krabów na wodach morskich niesie ze sobą ryzyko związane z nieprzewidywalnymi warunkami pogodowymi, bywa więc bardzo niebezpiecznie (niekiedy trzeba stawiać czoła żywiołom, takim jak sztormy czy ekstremalnie niskie temperatury). Dodatkowym wyzwaniem jest obsługa sprzętu i pułapek na kraby. Błąd lub nieszczęśliwy wypadek może stanowić tu zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia. Wspomniane zarobki sięgają nawet 20 tys. euro brutto miesięcznie, czyli prawie 100 tys. zł brutto.

Inna możliwość zarabiania dużych pieniędzy to mermaiding. Chodzi o profesjonalne syreny, które zatrudniane są w parkach wodnych, na imprezach dla dzieci oraz dorosłych jako atrakcja. – Sztuka pływania z syrenim ogonem zyskuje w ostatnich latach na popularności, a sam zawód kusi wysokimi zarobkami. Wynagrodzenie dla doświadczonej Arielki czy Króla Trytona sięga do 240 euro brutto za godzinę pracy. W przeliczeniu na złotówki to ponad 1 tys. zł brutto/h – wyliczają eksperci Personnel Service.

Są też tak wybitne syreny, które za jeden występ biorą 5,7 tys. euro brutto.

Na zarobki na poziomie 10 tys. zł miesięcznie może liczyć tanatokosmetolog, znany też jako balsamista. W tym wypadku o podjęciu pracy mogą myśleć jedynie osoby o stalowych nerwach, od których wymaga się oswojenia ze śmiercią. – Głównym zadaniem jest „ostatnia” troska o zmarłego, dotycząca procedur konserwacyjnych i kosmetycznych, których celem jest zachowanie estetycznego wyglądu ciała podczas uroczystości pogrzebowych – podkreśla Personnel Service.

Tanatokosmetolog nawiązuje też bliską współpracę z rodziną zmarłego, aby dokładnie zrozumieć ich oczekiwania i ustalić zakres przeprowadzanych zabiegów.

10 tys. zł za przytulanie

Znacznie przyjemniejszym, a podobnie płatnym zajęciem (ok. 10 tys. zł brutto) jest praca...profesjonalnego przytulacza. – Osoba na tym stanowisku nie tylko służy czułym uściskiem, ale także troszczy się o stan ducha swoich klientów, pomagając im się zrelaksować, przezwyciężyć uczucie samotności, lęku i stresu. Zawodowi przytulacze oferują ten czuły gest w przyjacielskim, a także wspierającym kontekście oraz są gotowi wysłuchać swoich klientów i pomóc im radzić sobie z codziennymi problemami – wyjaśniają eksperci Personnel Service.

Podobnie jak wcześniejsza profesja, ta również nie jest dla każdego, choć z zupełnie innych powodów. Wymaga wysokiego poziomu empatii oraz koncentracji na uczuciach drugiego człowieka.

– W dzisiejszym świecie, pełnym różnorodnych możliwości rozwoju kariery zawodowej, nadal kiedy pytamy młodych ludzi o to, kim chcą zostać to wskazują na piosenkarza, lekarza, adwokata czy programistę. Wychodzenie poza utarte szlaki traktowane jest jako ryzykowne. Natomiast nasze analizy nietypowych zawodów, które wykonujemy od wielu lat pokazują, że to ryzyko się opłaca. Kiedy ktoś podąża za swoją pasją albo szuka niszy, w której wie, że się sprawdzi, to zwrot z takiej inwestycji może przyjść bardzo szybko. I oczywiście nie chodzi o to, by nagle wszyscy rezygnowali z tradycyjnych czy bardziej klasycznych ścieżek kariery, ale otwarcie się na niecodzienne możliwości może przynieść sporo korzyści – podsumowuje Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service i ekspert rynku pracy.

Czytaj też:
Rynek pracownika wszedł na wyższy poziom. Polacy nie obawiają się utraty pracy
Czytaj też:
Sztuczna inteligencja ułatwia nam pracę. Większość pracowników zyskuje na współpracy z AI

Źródło: Personnel Service