„Kredyt 0 proc." na zakup pierwszego mieszkania to jeden ze „100 konkretów na 100 dni" ogłoszonych przez Koalicję Obywatelską w kampanii wyborczej. Jak wynika z ustaleń serwisu Money.pl, wiele wskazuje na to, że kredyt ten nie zostanie wprowadzony w życie. Wśród powodów portal wskazuje trudną sytuacja budżetowa, a także fakt, iż funkcjonujący od lipca „Bezpieczny kredyt 2 proc." napędził popyt na rynku nieruchomości, windując ceny i ograniczając dostępność lokali. Duże znaczenie mają również spory w tej kwestii w przyszłej koalicji.
Lewica zablokuje kredyt 0 proc?
– Z tego, co wiem pomysły na kredyt 0 proc. i dopłaty do czynszów zostały porzucone, bo nie ma na nie zgody na poziomie umowy koalicyjnej. Powiem więcej, nikt nie próbował tych obietnic w niej zamieścić — mówi portalowi polityk KO zastrzegający sobie anonimowość.
W podpisanej pod koniec zeszłego tygodnia umowie koalicyjnej nie wspomniano o programach dopłat do zakupu mieszkań. W jednym z punktów napisano jedynie o o zwiększeniu ich dostępności.
„Kredyt 0 proc." krytykuje przede wszystkim Nowa Lewica. W niedawnym wywiadzie dla Wirtualnej Polski senator Magdalena Biejat podkreśliła, że cała lewica jest przeciwko temu programowi przez to, co się wydarzyło cenami mieszkań wskutek wprowadzenia „Bezpiecznego kredytu 2 proc.".
— PO powtarza ten sam mechanizm, który wprowadzano w poprzednich kadencjach, który zawsze dawał ten sam efekt. Nie powinniśmy skupiać się na protezach, tylko rozwiązaniu problemu — powiedziała senator Nowej Lewicy.
Inni politycy ugrupowania podkreślają, że są ważniejsze sprawy niż dyskusja nad przyszłością programów mieszkaniowych. Nie wykluczają jednak, że do takiej dyskusji dojdzie, gdy będzie wiadomo w jakiej jesteśmy kondycji finansowej.
Nie przetrwa również kredyt 2 proc?
– Na kredyt 0 proc. nie ma szans. Teraz pytanie powinno raczej brzmieć, czy kredyt 2 proc. będzie kontynuowany — to z kolei opinia przedstawiciela sektora bankowego.
Zainteresowanie funkcjonującym od czterech miesięcy „Bezpiecznym kredytem 2 proc." jest bardzo duże (złożono ok. 80 tys. wniosków i podpisano ok. 30 tys. umów) i – jak zauważa Money.pl – w przyszłym roku kredytu prawdopodobnie nie będzie z czego finansować, bo już teraz korzystamy z puli pieniędzy przewidzianej na rok 2024.
Współtwórca „Bezpiecznego kredytu 2 proc." minister rozwoju Waldemar Buda przyznał w niedawnym wywiadzie dla TVP1, że poprze wprowadzenie „Kredytu 0 proc.".
Czytaj też:
Europa buduje za mało. W bogatszych krajach problem jest największyCzytaj też:
Tąpnięcie w szeregach Nowej Lewicy. „Nie wejdziemy do rządu”