5 miesięcy „babciowego". Jest szansa na waloryzację?

5 miesięcy „babciowego". Jest szansa na waloryzację?

Dodano: 
Żłobek, zdjęcie ilustracyjne
Żłobek, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / Andrey Kuzmin
Niebawem minie pięć miesięcy od wprowadzenia tzw. babciowego. Dzięki programowi aż 97 proc. opieki wczesnodziecięcej publicznej jest darmowa. Problemem pozostaje zamieszanie z wypłatami nowego świadczenia. Czy jest szansa na jego waloryzację?

1 marca minie pięć miesięcy od uruchomienia programu „Aktywny rodzic", znanego również pod nazwą „babciowe". Przypomnijmy, że w ramach programu rodzice dzieci do 35. miesiąca życia mogą skorzystać z następujących opcji:

  • „Aktywnie w domu” – rodzic, który zostaje z dzieckiem w domu, może otrzymać 500 zł miesięcznie,
  • „Aktywni rodzice w pracy” – rodzice czynni zawodowo mogą otrzymać 1500 zł na dziecko, założenie jest takie, że sfinansują dzięki temu pracę niani bądź opiekę przez babcię lub innego członka rodziny,
  • „Aktywnie w żłobku” – 1500 zł trafi do rodziców dzieci, które uczęszczają do żłobka.

Wypłaty świadczenia ruszyły pod koniec listopada zeszłego roku. Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) poinformował przed tygodniem, że dotychczas wypłacono ok. 1 mld 153 mln zł. Najwięcej, bo 483,6 tys. świadczeń wypłacono w ramach „Aktywnie w żłobku", na łączną kwotę 688 mln zł.

Efekty „babciowego". Większość żłobków darmowa

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przeanalizowało, jakie są skutki rynkowe nowego programu. Portal Money.pl dotarł do wyników tych analiz i wygląda na to, że „babciowe" znacząco zmieniło krajobraz opieki wczesnodziecięcej. Widać to przede wszystkim na ministerialnych mapkach, pokazujących skalę odpłatności rodziców w poszczególnych powiatach za opiekę żłobkową (ponad to, co ewentualnie dopłacały lokalne władze). Jeszcze w sierpniu ubiegłego roku normą było, że rodzice średnio płacili kilkaset złotych miesięcznie, a w skrajnych przypadkach 1400 zł i więcej. Powiaty, w których dopłaty nie były potrzebne można było policzyć na palcach jednej ręki. Tymczasem na początku tego roku normą jest, że rodzice nie dopłacają nic lub kwotę nie większą niż 100 zł. Jedynie w dwóch powiatach w woj. lubelskim (chodzi o kraśnicki i janowski) średnio dopłaca się ok. 600-700 zł.

Widać, że sytuacja na rynku stabilizuje się. Rynek zareagował z korzyścią dla rodziców. Mamy przypadki, gdy świadczenie nie pokrywa całości opłat, ale nasze mapy wskazują, że kwota ponoszona przez rodziców jest dużo niższa niż wcześniej. Dziś 97 proc. opieki wczesnodziecięcej publicznej jest darmowa, tj. pokrywa ją świadczenie, 65 proc. jeśli chodzi o cały system żłobków publicznych i prywatnych – mówi portalowi jeden z urzędników resortu rodziny.

Urzędnik zapowiada wizytę przedstawicieli ministerstwa we wspomnianych powiatach, w których rodzice dopłacają za opiekę żłobkową.

Kolejna zmiana rynkowa dotyczy tzw. białych plam, czyli gmin, w których nie ma zapewnionej żadnej opieki wczesnodziecięcej. Na początku 2023 roku takich gmin było 1109, podczas gdy pod koniec ubiegłego roku było ich 939.

Opóźnienia w wypłatach

Portal zwraca uwagę, że cieniem na "babciowym" kładą się opisywane przez media opóźnienia w wypłatach świadczenia. Część rodziców nadal nie dostała pieniędzy oraz informacji o rozpatrzeniu wniosku. ZUS tłumaczy, że na przełomie roku rzeczywiście miały miejsce perturbacje w tej kwestii, ale teraz sytuacja się normalizuje.

Świadczenia z programu "Aktywny Rodzic" ZUS wypłaca w danym miesiącu za miesiąc poprzedni, czyli np. w grudniu za listopad. Oznacza to, że na dzień 11 lutego 2025 r. rozpatrzeniu podlegały wnioski złożone w okresie od października 2024 r. do grudnia 2024 r. W okresie tym wpłynęło ok. 442 tys. wniosków o świadczenia z tego programu, z czego zostało rozpatrzonych 96,3 proc. wniosków. W pozostałych sprawach prowadzimy postępowanie wyjaśniające z klientem - informuje Money.pl Grzegorz Dyjak z ZUS.

Z danych przekazanych przez przedstawiciela ZUS wynika, że nie rozpatrzono jeszcze 3,7 proc. wniosków. Dyjak wyjaśnia, że w sprawach tych zwrócono się do wnioskodawców o przedłożenie dokumentów lub przekazanie informacji niezbędnych do rozpatrzenia wniosku. Resort rodziny wskazuje, że przyczyny braku rozpatrzenia wniosków to m.in. efekt tego, że żłobek nie wprowadził do rejestru danych rodzica albo opłaty, ewentualnie to rodzic wprowadził nieprawidłowe dane placówki lub nie podał numerów PESEL swojego i dziecka. Mogą być też sytuacje, że dwoje rodziców wnioskuje o "babciowe" na to samo dziecko, co bywa efektem pomyłki, ale pojawiają się też próby wyłudzeń. Niektórzy rodzice błędnie składają wniosek na dwa komponenty programu (np. na 1500 zł na opłacenie żłobka i 500 zł na opiekę w domu).

Kilka tygodni temu media informowały również o rodzicach, którzy muszą zwracać nadmiarowo pobrane świadczenia. Chodzi o osoby, które z jednej strony aplikowały o "babciowe", a z drugiej pobierały wcześniej świadczenie w ramach Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego (RKO). Od tego miesiąca ZUS miał rozpocząć wydawanie decyzji ustalających kwoty do zwrotu. Z informacji przekazanej Money.pl przez wiceministrę rodziny Aleksandrę Gajewską wynika, że część rodziców zwróciła już nadpłacone RKO.

Będzie waloryzacja „babciowego"?

Portal zwraca uwagę, że obecnie w przypadku żłobków uczestniczących w programie „Aktywny rodzic" obowiązuje górny limit cen. Wynosi on 2200 zł miesięcznie (co oznacza, że dla rodzica maksymalna dopłata może wynieść do 700 zł). Zgodnie z ustawą taki limit obowiazuje do końca marca br. Ustawa zostawia jednak możliwość waloryzowania tej kwoty w kolejnych rocznych okresach. Na razie nie ma informacji, by limit ten miał zostać podniesiony. Wykluczona jest na razie waloryzacja samego świadczenia. – W najbliższym czasie nie planujemy takich działań, bo dopiero wdrażamy system, tworzymy nowe placówki, ale cały czas monitorujemy sytuację – informuje wiceministra Gajewska.

Czytaj też:
Czy po każdym zmarłym małżonku należy się renta wdowia? Przepisy są jasne
Czytaj też:
Nowy okres świadczeniowy 800 plus. ZUS przekazał zaskakujące dane