Garb banków naszym garbem

Garb banków naszym garbem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum redakcji
Wygląda na to, że regulatorzy rynku i polityczni prominenci zmówili się, żeby pognębić banki w Polsce. Czarne wizje katastrofy gospodarczej i finansowej Europy tak przepełniły niektóre umysły, że zasłaniając się bezpieczeństwem sektora bankowego, zamierzają obciążyć je niesłychanymi daninami pisze Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.

Ciosy idą z kilku kierunków naraz. Po pierwsze, europejski kryzys nie zahamował  wdrażania w instytucjach kredytowych wyśrubowanych norm co do pożądanej ? dodajmy, wyższej niż dotąd ? wielkości  kapitałów. Jest to jest bezpośrednim skutkiem tzw. Bazylei III, czyli Porozumienia Bazylejskiego najzamożniejszych krajów wypracowanego w 2009 roku, którego ustalenia będą wchodzić etapami w życie, pierwsze od stycznia 2013 roku.

Firma doradcza PwC ogłosiła właśnie wyniki badania przeprowadzonego pośród 23 największych banków komercyjnych w Polsce oraz 10 banków spółdzielczych. Wynika z niego, że pod koniec czerwca polski sektor bankowy posiadał solidną bazę kapitałową, złożoną z funduszy najlepszej jakości. Miał także zadowalający tzw. współczynnik wypłacalności pokazujący, czy w aktywach danego banku zbyt dużego udziału (w stosunku do posiadanego przez bank kapitału) nie mają aktywa ryzykowne, np. zagrożone kredyty.

Ale Bazylea III zmienia sposób wyliczania tego wskaźnika na bardziej rygorystyczny ? co zmusza banki do pozyskiwania dodatkowych kapitałów o najwyższym stopniu bezpieczeństwa (np. wpłat gotówkowych od akcjonariuszy banku). Wczytując się w raport, łatwo wyłapać, że oprócz podstawowych funduszy banki będą musiały posiadać jeszcze dodatkowe tzw. bufory kapitału (dla bezpieczeństwa). Mają one zabezpieczać banki przed pogorszeniem się jakości posiadanych przez nie aktywów ? a to bankom grozi, choćby dlatego, że w wyniku kryzysu więcej kredytobiorców (zarówno firm, jak i osób prywatnych) może mieć problemy z bieżącą spłatą zobowiązań. Uwzględniając konieczność wprowadzenia jednego z buforów, może się okazać, że za dwa lata polskim bankom zabraknie 2 mld złotych kapitału ? wyliczają analitycy PwC.

Ciekawe, skąd banki wezmą te pieniądze? Tym bardziej że będą musiały skoncentrować się na pozyskaniu tzw. płynności (w uproszczeniu ? chodzi o to, by bank miał pieniądze na udzielanie długoterminowych kredytów). Dziś aż 17 na 33 badanych banków nie spełnia bazylejskiego minimalnego progu odnośnie do płynności dającej możliwość stabilnego finansowania. Na  udzielanie długoterminowych kredytów bankom brakuje obecnie 41,2 mld złotych.

Mało tego. Komisja Europejska planuje nałożenie na banki (również te w Polsce, z czego nie wywiną się, mimo iż są w lepszej sytuacji niż zagraniczne) podatku od transakcji kapitałowych, który miałby być kolejnym źródłem wpływów dla budżetu unijnego. Banki będą musiały znaleźć dodatkowe 1,7 mld euro (7,65 mld zł).

Ale to jeszcze nie koniec. Dodatkowy quasi-podatek bankowy wymyśliło nasze Ministerstwo Finansów. Przybierze on postać składki pobieranej od banków na stworzenie dwóch nowych funduszy w ramach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG) ? stabilizacyjnego i pomocowego. Krzysztof Pietraszkiewicz ze Związku Banków Polskich (ZBP) uprzedza, że danina ta 'stanowiąc  dodatkowe obciążenie dla banków, spowoduje zahamowanie akcji kredytowej ? banki będą wolały kupować rządowe papiery wartościowe, niż rozwijać akcję kredytową dla firm i gospodarstw domowych'.

Ja wiem  jedno ? przeregulowanie jakiegokolwiek rynku to równie duże przekleństwo jak wiara w nieograniczoną moc 'niewidzialnej ręki rynku'. Bank, któremu politycy nałożą garb, prędzej czy później w 'magiczny' sposób obdaruje tym garbem swoich klientów.