Skok na spółki, czyli ustawa widmo

Skok na spółki, czyli ustawa widmo

Dodano:   /  Zmieniono: 
– PO szykuje skok na państwowe spółki – alarmuje poseł Joński T.Ozdoba/Newspix.plŹródło:Newspix.pl
SLD domaga się, by na najbliższym posiedzeniu Sejmu premier Donald Tusk pilnie przedstawił informację na temat przygotowywanej w tajemnicy zmiany zasad zarządzania największymi spółkami Skarbu Państwa, którą nazywa „skokiem na spółki”. Problem w tym, że o samym pomyśle zmian debatują jedynie eksperci. Do jego ewentualnej realizacji zaś droga jeszcze daleka.
? Wszedłem w posiadanie projektu ustawy zakładającego powołanie nowej instytucji, która miałaby zarządzać największymi państwowymi spółkami ? mówi poseł Dariusz Joński. Rzecznik Sojuszu wymienia takie giganty jak PKO BP, PKN Orlen, PZU, KGHM, Jastrzębska Spółka Węglowa, PKP czy Lasy Państwowe. ? PO szykuje skok na państwowe spółki ? alarmuje poseł Joński.

Chodzi o pomysł powołania Funduszu Gwarancyjnego Rozwoju Infrastruktury, o którym w newsletterze Businesstoday.pl oraz w magazynie 'Bloomberg Businessweek Polska' pisaliśmy pod koniec ubiegłego roku. Pomysł ów zrodził się wśród ekspertów Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową oraz firmy doradczej McKinsey. U jego podstaw legły zaś obawy, że ze względu na zmniejszony strumień pieniędzy europejskich państwo będzie mieć w kolejnych latach coraz mniej funduszy na inwestycje w infrastrukturę.

Dzięki środkom z UE na samą rozbudowę sieci dróg w 2011 r. wydaliśmy 33 mld zł. W tym roku ma to być ok. 24 mld zł, a w 2013 r. już tylko ok. 10 mld zł. Tymczasem minimum, jakiego potrzebujemy, by utrzymać dotychczasowy poziom inwestycji drogowych, to 20 mld zł rocznie. W przeciwnym razie nie tylko będzie powstawać mniej dróg, ale także zaczną padać firmy, które je do tej pory budowały.

Część specjalistów wskazuje, że by zaradzić problemowi, należy w inwestycje infrastrukturalne wciągnąć kapitał prywatny. Ten potrzebowałby jednak wsparcia ze strony państwa w postaci poręczeń i gwarancji. I tak właśnie zrodził się pomysł utworzenia Funduszu Majątku Narodowego, który zostałby zasilony akcjami największych spółek Skarbu Państwa. Dzięki temu udziały, których wartość szacowana jest na ponad 200 mld zł, przestałyby leżeć pod poduszką i zaczęły pracować, a państwo zyskałoby możliwość udzielania gwarancji, czyli pozyskania kapitału bez konieczności prywatyzacji swoich spółek.  Aby jednak zminimalizować ryzyko ewentualnej utraty kontroli nad państwowym majątkiem w razie niepowodzenia któregokolwiek z projektów, poręczeń udzielałby właśnie wskazany przez posła SLD Fundusz Gwarancyjny Rozwoju Infrastruktury, do którego Fundusz Majątku Narodowego wnosiłby jedynie aportem specjalne certyfikaty gwarancyjne.

? Taki system doskonale się sprawdził w wielu krajach na świecie ? przekonuje prof. Leszek Pawłowicz z IBnGR,  jeden ze współautorów pomysłu. Z koncepcją tą zapoznali się już członkowie Rady Gospodarczej przy premierze. Minister Adam Jaser z kancelarii premiera, który koordynuje jej prace, informuje jednak, że nie jest to żaden projekt, nad którym pracuje rząd. Premier nie zlecał też jego przygotowania. O ewentualnych planach wdrażania tego pomysłu nic nie wie też Ministerstwo Skarbu.

O co więc chcą pytać premiera posłowie opozycji? ? Właśnie tego nie rozumiem, bo nie ma nawet sygnału, że projekt ten mógłby się pojawić ? komentuje w rozmowie z Businesstoday.pl Tadeusz Aziewicz (PO), wiceszef sejmowej komisji skarbu.

O co zatem chodzi SLD? ? To czysta demagogia ? komentuje Aziewicz, który 'w posiadanie projektu' jeszcze nie wszedł. A pewnie byłby jednym pierwszych, gdyby ów projekt powstał.

Rozmowę z Tadeuszem Aziewiczem czytaj w rubryce Gość Dnia.

O planach powołania funduszu czytaj w tekście opublikowanym przez nas w ubiegłym roku