Prezydent Grecji bez powodzenia próbował wczoraj skojarzyć rządową koalicję. Podziały między zwolennikami i przeciwnikami dalszego reformowania gospodarki na sznurku władz UE okazały się silniejsze. Największy niemiecki magazyn „Der Spiegel” zamieścił na okładce najnowszego numeru pożegnanie „Akropolis adieu!”.
W zeszłym tygodniu trzy największe partie w nowym greckim parlamencie zgodnie z procedurą kolejno dostały od prezydenta Karolosa Papouliasa zadanie sformowania rządu. Nie udało się to ani konserwatywnej Nowej Demokracji, ani radykalnie lewicowej Syrizie, ani socjalistycznemu Pasokowi. Przez całą niedzielę prezydent prowadził z liderami wszystkich ugrupowań 'rozmowy ostatniej szansy'. Bez powodzenia. Na drodze do porozumienia stoi Syriza, która weszła do parlamentu z zaskakująco wysokim poparciem wyborców. Jest drugą po Nowej Demokracji siłą pod względem liczby mandatów. Problem polega na tym, że lider Syrizy nie tylko nie chce tworzyć koalicji z Nową Demokracją i Pasokiem, czyli partiami opowiadającymi się za dalszą współpracą z Komisją Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym w celu ratowania zbankrutowanego kraju, ale także zapowiedział, że nie poprze koalicji, która powstałaby bez niego. Z Syrizą jako największą partią opozycyjną żadna koalicja nie ma szans na przetrwanie.
Prezydent Grecji wprawdzie nie ma limitu czasu na godzenie skłóconych polityków, ale na 17 maja przewidziane jest pierwsze posiedzenie nowego parlamentu i do tego dnia powinien zdecydować o terminie nowych wyborów.
Kolejne wybory są nie na rękę partiom prounijnym, ponieważ już w pierwszych straciły rzesze wyborców zbuntowanych przeciw oszczędnościowemu reżimowi. Prawdopodobnie w drugiej rundzie jeszcze bardziej wzrośnie poparcie dla Syrizy, która obiecuje zerwanie umów z Unią. Szacuje się, że uzyska ponad 20 proc. głosów (w pierwszej rundzie zgromadziła ponad 16 proc.). Po wczorajszym spotkaniu z prezydentem jej lider oświadczył, że Syriza 'nie stanie się wspólniczką przestępstwa', jakim jest oszczędnościowy budżet narzucony przez KE i MFW.
Dlatego już posypały się oficjalne wypowiedzi polityków i finansistów na temat możliwego wyjścia Grecji ze strefy euro. Prezes banku centralnego Niemiec Jens Weidmann wprawdzie przyznał Grekom prawo do demokratycznego wyboru w sprawie współpracy z UE i MFW, ale zastrzegł, że konsekwencją odrzucenia umów o dyscyplinie finansowej będzie wstrzymanie finansowania bankruta. Odpowiednik Weidmanna w Irlandii Patrick Honohan uważa, że wyjście Aten z eurolandu nie musi się skończyć fatalnie dla euro. ? Technicznie to jest możliwe, chociaż nie będzie bezbolesne ? dodał.
Podobnego zdania jest unijny komisarz ds. ekonomicznych i walutowych Olli Rehn. W rozmowie z agencją Bloomberg powiedział, że Europa jest dziś bardziej odporna na wyjście Grecji ze strefy euro niż dwa lata temu. Dla Grecji będzie to bardziej dotkliwe niż dla eurolandu.
Żadnych wątpliwości co do konieczności takiego właśnie rozwiązania greckiego problemu nie mają natomiast publicyści najważniejszego niemieckiego magazynu 'Der Spiegel'. W najnowszym numerze, z którego okładki krzyczy wielki tytuł 'Akropolis adieu! Dlaczego Grecja powinna opuścić euro', napisali: 'Stało się oczywiste, że jest to w interesie Grecji. Tylko opuszczenie strefy euro da krajowi w dłuższym terminie szansę postawienia gospodarki na nogi'.
Prezydent Grecji wprawdzie nie ma limitu czasu na godzenie skłóconych polityków, ale na 17 maja przewidziane jest pierwsze posiedzenie nowego parlamentu i do tego dnia powinien zdecydować o terminie nowych wyborów.
Kolejne wybory są nie na rękę partiom prounijnym, ponieważ już w pierwszych straciły rzesze wyborców zbuntowanych przeciw oszczędnościowemu reżimowi. Prawdopodobnie w drugiej rundzie jeszcze bardziej wzrośnie poparcie dla Syrizy, która obiecuje zerwanie umów z Unią. Szacuje się, że uzyska ponad 20 proc. głosów (w pierwszej rundzie zgromadziła ponad 16 proc.). Po wczorajszym spotkaniu z prezydentem jej lider oświadczył, że Syriza 'nie stanie się wspólniczką przestępstwa', jakim jest oszczędnościowy budżet narzucony przez KE i MFW.
Dlatego już posypały się oficjalne wypowiedzi polityków i finansistów na temat możliwego wyjścia Grecji ze strefy euro. Prezes banku centralnego Niemiec Jens Weidmann wprawdzie przyznał Grekom prawo do demokratycznego wyboru w sprawie współpracy z UE i MFW, ale zastrzegł, że konsekwencją odrzucenia umów o dyscyplinie finansowej będzie wstrzymanie finansowania bankruta. Odpowiednik Weidmanna w Irlandii Patrick Honohan uważa, że wyjście Aten z eurolandu nie musi się skończyć fatalnie dla euro. ? Technicznie to jest możliwe, chociaż nie będzie bezbolesne ? dodał.
Podobnego zdania jest unijny komisarz ds. ekonomicznych i walutowych Olli Rehn. W rozmowie z agencją Bloomberg powiedział, że Europa jest dziś bardziej odporna na wyjście Grecji ze strefy euro niż dwa lata temu. Dla Grecji będzie to bardziej dotkliwe niż dla eurolandu.
Żadnych wątpliwości co do konieczności takiego właśnie rozwiązania greckiego problemu nie mają natomiast publicyści najważniejszego niemieckiego magazynu 'Der Spiegel'. W najnowszym numerze, z którego okładki krzyczy wielki tytuł 'Akropolis adieu! Dlaczego Grecja powinna opuścić euro', napisali: 'Stało się oczywiste, że jest to w interesie Grecji. Tylko opuszczenie strefy euro da krajowi w dłuższym terminie szansę postawienia gospodarki na nogi'.