Potężny amerykański bank JPMorgan stracił co najmniej 2 mld dol., ryzykownie spekulując na giełdzie dla szybkiego zysku. Jego prezes Jamie Dimon mówi „przepraszam”. Posady jak dotąd tracą tylko jego pracownicy.
Wczoraj prezes JPMorgan tłumaczył się przed komisją senacką, jak dopuścił do obarczenia banku tak wielką stratą. Przedtem wydał oświadczenie, w którym powiedział 'przepraszam', ale zaraz dodał, że właściwie nic się nie stało. Bank szybko odrobi straty i w II kwartale będzie miał solidny zysk. Krótko mówiąc: łatwo przyszło, łatwo poszło.
Karę jak dotąd poniosła tylko szefowa działu inwestycyjnego Ina Drew. Musiała zwolnić posadę wartą 15 mln dol. rocznie, chociaż głównym sprawcą wpadki jest londyński diler banku Bruno Iksil. Jednak i jego głowa jest do ścięcia.
Traderzy uważają bowiem, że to nie koniec afery. 2 mld dol. to zaledwie wierzchołek góry lodowej. JPMorgan inwestował w obligacje przedsiębiorstw, licząc na ożywienie gospodarcze. Na razie bank odsprzedał niewielką część feralnych papierów. W pozostałych podobno ma utopione jeszcze 100 mld dol.
W USA toczy się teraz dyskusja na temat zakazania bankom i firmom ubezpieczeniowym inwestycji w skomplikowane i ryzykowne instrumenty rynku kapitałowego. Od początku kryzysu zabiega o to Paul Volcker, były szef Fed, a dziś doradca prezydenta Baracka Obamy. Jamie Dimon należał do zagorzałych przeciwników zasady Volckera.
JPMorgan nie jest ani pierwszym bankiem, który stracił na spekulacjach giełdowych, ani największym ryzykantem. Rekordzistą pod tym względem jest brytyjski Barings. W 1992 r. stracił na transakcjach giełdowych 827 mld funtów, co spowodowało jego upadek. Do więzienia poszedł jego trader Nick Leeson. W 2009 r. bank Société Générale stracił 7 mld euro, a w minionym roku wpadkę na 2 mld dol. zaliczył szwajcarski UBS.
Karę jak dotąd poniosła tylko szefowa działu inwestycyjnego Ina Drew. Musiała zwolnić posadę wartą 15 mln dol. rocznie, chociaż głównym sprawcą wpadki jest londyński diler banku Bruno Iksil. Jednak i jego głowa jest do ścięcia.
Traderzy uważają bowiem, że to nie koniec afery. 2 mld dol. to zaledwie wierzchołek góry lodowej. JPMorgan inwestował w obligacje przedsiębiorstw, licząc na ożywienie gospodarcze. Na razie bank odsprzedał niewielką część feralnych papierów. W pozostałych podobno ma utopione jeszcze 100 mld dol.
W USA toczy się teraz dyskusja na temat zakazania bankom i firmom ubezpieczeniowym inwestycji w skomplikowane i ryzykowne instrumenty rynku kapitałowego. Od początku kryzysu zabiega o to Paul Volcker, były szef Fed, a dziś doradca prezydenta Baracka Obamy. Jamie Dimon należał do zagorzałych przeciwników zasady Volckera.
JPMorgan nie jest ani pierwszym bankiem, który stracił na spekulacjach giełdowych, ani największym ryzykantem. Rekordzistą pod tym względem jest brytyjski Barings. W 1992 r. stracił na transakcjach giełdowych 827 mld funtów, co spowodowało jego upadek. Do więzienia poszedł jego trader Nick Leeson. W 2009 r. bank Société Générale stracił 7 mld euro, a w minionym roku wpadkę na 2 mld dol. zaliczył szwajcarski UBS.