Microsoft, Apple, Amazon, Alphabet (właściciel Google) oraz Facebook odpowiadają za 25,4 proc. kapitalizacji nowojorskiego indeksu S&P 500. Taka dominacja nie miała miejsca nawet podczas bańki rynkowej w 2000 roku, którą nazwano „dotcom bubble” (bańka kropka com - nawiązanie do międzynarodowego adresu internetowego). To więcej niż firmy z 10 innych, największych sektorów.
Stabilna inwestycja w czasach pandemii
Inwestorzy ruszyli do kupna akcji technologicznych gigantów, gdyż w czasach pandemii koronawirusa, która sparaliżowała konwencjonalne gałęzie gospodarki, to własnie firmy oparte o działania w internecie wydają się bezpiecznymi przystaniami. Pracują one bowiem nie tylko tyle, co do tej pory, ale część z nich musiała gwałtownie zwiększyć swoje możliwości ze względu na inne sektory, które przeszły na pracę zdalną.
Na uwagę zasługuje również notowany w S&P 500 Netflix. W czasie pandemii cena akcji firmy wzrosła o 35 proc.
Jednak analitycy zwracają również uwagę na fakt, że cały indeks stracił w ostatnio ponad 26 proc. Ich zdaniem to znak, że inne firmy, które są w nim notowane, radzą sobie już dużo gorzej. Na te wyniki wpływ ma również rosnąca liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Czytaj też:
Z powodu pandemii Facebook dokłada dwie nowe emotki