Rynki uzależnione od informacji płynących ze szpitali

Rynki uzależnione od informacji płynących ze szpitali

Giełda
Giełda Źródło: Shutterstock / Anikin Denis
Po rynkach nie widać silnego przekonania za handlem w którymkolwiek kierunku, ale ponieważ lepiej patrzeć na jasną stronę życia, inwestorzy utrzymują umiarkowanie pozytywne nastawienie, szukając potwierdzenia w informacjach o malejącym tempie przyrostu nowych zachorowań i staraniach restartu kolejnych gospodarek. Tymczasem pojawiają się ryzyka drugiej fali zakażeń.

Potrzeba powrotu do normalności jest silna, stąd z zadowoleniem są przyjmowane doniesienia, że Francja, Włochy i Wielka Brytania odnotowały najmniejszą liczbę zgonów od marca. Do danych makro opisujących przeszłość podchodzi się z dystansem (gdyż wiadomo, że było/jest źle), stąd ograniczona reakcja na dramatyczny raport z rynku pracy USA (spadek zatrudnienia w sektorze pozarolniczym w kwietniu o 20,5 mln). Ważniejsze jest, że po okresie dostosowania i opanowania sytuacji w drugim kwartale, druga połowa roku przyniesie mocne odbicie gospodarcze. To jednak opiera się na założeniu, że pandemia koronawirusa będzie powoli wygasać. Ale w tym kontekście niepokojące są sygnały z Korei Południowej, która doświadcza nagłego wzrostu przypadku zachorowań powiązanych z nocnymi klubami.

W poniedziałek liczba przypadków wynosi 79 i to po wielu tygodniach, gdzie raportowano zaledwie kilka lub kilkanaście przypadków. Druga fala wzrostu zakażeń to obecnie największy czynnik ryzyka, który może zburzyć chęć rynków do dyskontowania lepszego jutra. Ale to też czynnik ryzyka, którego spora grupa inwestorów jest świadoma i dlatego powstrzymuje się od pełnego zaangażowania w rajd ryzyka. Dlatego wolę z dystansem podchodzić do interpretacji wzrostów na rynku akcji, które łatwo mogą zostać przełamane przy powrocie awersji do ryzyka. Póki jednak inwestorzy chcą widzieć w napływających informacjach szklankę do połowy pełną, indeksy mogą piąć się wyżej, a na FX będzie widać przesiadkę w stronę ryzykownych walut.

Od strony impulsów makro dopiero druga połowa tygodnia przyniesie istotniejsze raporty, choć zniszczenia dokonane przez w marcu (i całym I kwartale) są już z dyskontowane. W USA sprzedaż detaliczna (pt) prawdopodobnie pokaże drugi rekordowy spadek z rzędu, podczas gdy produkcja przemysłowa (pt) ma tąpnąć o ponad 20 proc. Odczyty indeksów nastrojów przedsiębiorców (wt, pt) i konsumentów (pt) pozwolą ocenić, jakie są oczekiwania na przyszłość podmiotów gospodarczych. Poza tym głównym driverem dla Wall Street będzie postęp we wznawianiu działalności gospodarczej. W Europie monitorowane będą szacunki PKB za I kw. W danych z Eurolandu (pt) istotne będą rewizje, które mogą być znaczne z uwagi na trudności przy gromadzeniu danych przez urzędy statystyczne. PKB Wielkiej Brytanii (śr) w I kw. prawdopodobnie ucierpiało mniej niż strefa euro z uwagi na późniejszy rozwój pandemii i lockdown dopiero w dwóch ostatnich tygodniach marca, ale to też oznacza, że dużo gorzej będą wyglądać figury za II kw., co będzie ciążyć na GBP w średnim terminie.

W Polsce szybki szacunek PKB za I kw. (pt) prawdopodobnie pokaże najsłabszy wzrost od 2013 r. i jedyny dodatni wynik w tym roku. Spodziewamy się wzrostu o 2,2 proc., powyżej konsensusu 1,8 proc., licząc na nieco mniejsze szkody po stronie konsumpcji prywatnej. Tak czy inaczej, odczyt nie będzie źródłem pozytywnego impulsu dla złotego. Pozostałe publikacje w tygodniu – saldo bieżące (czw), rewizja CPI (pt) – powinny przejść bez echa. EUR/PLN pozostaje konsolidacji 4,51-4,57, pozostawiony na uboczu i słabo skorelowany z wahaniami nastrojów na rynkach zewnętrznych.

Czytaj też:
Europejska katastrofa na rynku motoryzacyjnym