Indeks giełdy w Hongkongu tąpnął dziś o 5,5 proc., pociągając za sobą resztę giełd w Azji i wysyłając jasny sygnał, w którym kierunku powinien pójść handel w Europie i Azji. Chiny zasłaniają się koniecznością zmian w reakcji na skutki pandemii koronawirusa, ale dla zewnętrznych obserwatorów jest oczywiste, że plany Pekinu wobec nieposłusznego miasta są inne. Prezydent Trump już zapowiedział, że Waszyngton zareaguje „bardzo silnie” na próby uzyskania większej kontroli nad Hongkongiem.
Jak silnie? Pewnie tak bardzo, jak będzie tego wymagać kampania prezydencka. Spór z Chinami był w ubiegłym roku najjaśniejszym punktem polityki Trumpa. Odgrzanie sporu handlowego, groźby sankcji i blokowanie rynku amerykańskiego przed chińskimi firmami może być drogą sukcesu Trumpa. Tylko że dla rynków jest to duży powód do niepokojów. Można złośliwe zaznaczyć, że gdyby odbicie Wall Street z ostatnich tygodni nie było tak imponujące, Trump nie miałby takiej swobody do nieprzyjaznego rynkom zaostrzenia konfliktu z Chinami.
Cały optymizm skrzętnie budowany w tym tygodniu zdaje się na marne. Biorąc pod uwagę, że poniedziałek jest dniem wolnym w Wielkiej Brytanii i USA, nikt z szanujących swoje pieniądze nie będzie chciał zostać z ryzykowną pozycją na długi weekend. Dla FX oznacza to powrót w USD i JPY, które są najwygodniejszymi bezpiecznymi przystaniami. Aspiracje EUR/USD, by wyrwać się ponad 1,10, muszą zostać odłożone na później. Zupełnie jak miało to miejsce na początku maja, ambitne plany kupujących zostają przerwane geopolityką.
Sprzedaż uderza też w AUD (z oczywistych względów), ale też w GBP. Wcześniej podkreślałem fundamentalne argumenty przeciw funtowi (brexit, BoE) i tylko lepsze nastroje rynkowe oraz przejściowe domykanie pozycji w dolarze ratowało GBP/USD przed spadkami. Teraz to się skończyło. Światło ostrzegawcze zapala się też wokół złotego. Jakkolwiek korelacja polskiej waluty z wahaniami sentymentu zewnętrznego była ostatnio słaba, tak w ostatnich trzech dniach złotemu udało się zyskać na wartości i teraz ryzyka wzrosły po stronie korekty. Od strony technicznej nie da się też pominąć faktu, że w ostatnich dwóch miesiącach EUR/PLN zamknął się w zakresie 4,51-4,57 a wczoraj dotknął dolnej bandy.