Od 1 stycznia obowiązują nowe przepisy dotyczące leasingu. Przedsiębiorca, który na mocy takiej umowy korzysta z samochodu wartego więcej niż 150 tys. złotych, może wliczyć w koszty podatkowe wyłącznie część rat. Wcześniej możliwe było wliczenie w koszty całości. „Przykładowo, jeśli leasinguje auto za 300 tys. zł, odliczy połowę rat” – tłumaczy „Rzeczpospolita”.
Luka w przepisach
Jak to jednak bywa niemal w każdym przypadku, tak samo tutaj istnieje pewna luka, która może wprowadzać duże zamieszanie. Rozliczania się według starych zasad nie wyklucza bowiem fakt, że samochód został odebrany już w 2019 roku. Dla skarbówki istotna jest data zawarcia umowy leasingu i przekazania auta do użytkowania. Urząd przyjrzy się dokładnie takim umowom. „W nich wskazana jest data rozpoczęcia i zakończenia użytkowania poszczególnych pojazdów. Dopiero wtedy można uznać, że skutecznie zawarto umowę leasingu” – czytamy w „RZ”.
Można się więc spodziewać sporego zamieszania. Po kieszeni dostaną przedsiębiorcy, który na firmę leasingowali luksusowe samochody na użytek prywatny.
Czytaj też:
Fiskus wytoczy ciężkie działa. Chodzi o zwalczanie procedur ukrywania majątku