Kontrole, które trwają w fabrykach Boeinga od czasów katastrof samolotów 737 Max, przynoszą kolejne, pogrążające amerykańskiego producenta, informacje. Na światło dzienne wychodziły już wieści o niedoróbkach przy produkcji maszyn. Pracownicy firmy mówili chociażby o Dreamlinerach, czyli samolotach, z których korzysta wiele linii lotniczych, w tym także polski LOT. Ze względu na wysoko zawieszone wymagania i goniące terminy, pracownicy mieli niewystarczająco przykładać się do montowania konstrukcji. Dochodziło też do sytuacji, w których wewnątrz zmontowanych samolotów znajdowano pozostawione przez monterów przedmioty. W jednym z Dreamlinerów wewnątrz ogona pozostawiono drabinę.
Pęknięcia w konstrukcji
Federalna Administracja Lotnictwa, która prowadzi kontrole we współpracy z ekspertami Boeinga przebadała 810 samolotów. Jak wynika z informacji podanych przez agencję aż 38 z nich, czyli około 5 proc. miało bardzo poważne wady konstrukcyjne. W większości przypadków chodziło o element łączący skrzydła z kadłubem. Na tej części ispektorzy znalezli groźne pęknięcia. Problem jest o tyle znaczący, że przebadane maszyny to samoloty, które obecnie są w służbie i wykonują loty rejsowe. Obecnie na swiecie w służbie jest 6800 samolotów Boeinga. Jak informuje agencja, nie ma pewności ile z nich wymaga szczegółowej inspekcji.
Toczące się śledztwo jest następstwem uziemienia Boeingów 737 Max. W wyniku katastrof dwóch z nich w Etiopii i Indonezji zginęło łącznie 346 osób.
Czytaj też:
Czy to koniec Boeinga 737 Max? Firma twierdzi, że może wstrzymać produkcję