Boeing odnalazł i przesłał do senackiej komisji badającej nieprawidłowości w firmie, ponad 100 stron dokumentów, które rzucają nowe światło na kwestie przygotowania i produkcji modelu 737 Max. Po raz kolejny są to informacje, które nie ułatwiają firmie życia. Poza informacjami o tym, że komunikacja firmy z Federalną Agencją Lotnictwa, budziła wiele zastrzeżeń, to w dokumentach pojawiają się także wulgaryzmy.
„Ten sposób komunikacji nie odzwierciedla tego, jaką firmą powinniśmy być. Te dokumenty są nie do zaakceptowania” – czytamy w komunikacie Boeinga przesłanym do prasy. „Żałujemy treści tych dokumentów i przepraszamy Federalną Agencję Lotnictwa, Kongres, linie lotnicze i opinię publiczną” – czytamy dalej.
Feralny 737 Max
Wiele z ujawnionych dokumentów dotyczy procesu rozwoju i certyfikacji symulatorów modelu 737 Max. Pochodzą one z 2017 i 2018 roku. W katastrofach dwóch samolotów tego modelu zginęło łącznie 346 osób. Wszystkie inne tego typu maszyny zostały uziemione w marcu zeszłego roku. Rozpoczęło to serię problemów największego producenta samolotów świata, a także pociągnęło za sobą ogromne straty finansowe liczone w miliardach dolarów. Kryzys zaowocował zwolnieniem dotychczasowego, wieloletniego prezesa firmy - Dennisa Muilenburga. Jego następca, David Calhoun przejmie obowiązki w poniedziałek 13 stycznia.
Czytaj też:
Przewoźnik po katastrofie samolotu: Był nowy i sprawny. Co z czarnymi skrzynkami?