Turecki bank centralny niby jest instytucją niezależną od rządu i prezydenta, ale wiadomo przecież, że Recep Tayyip Erdoğanma ostatnie słowo w każdej ważnej sprawie dotyczącej zarządzania państwem. Nie kryje się on ze swoim niechętnym stosunkiem do wysokich stóp procentowych, które nazwał nawet „matką i ojcem wszelkiego zła”.
Stopy procentowe. Turcja podjęła iście awangardową decyzję
Od 2003 roku, gdy, Erdoğan przejął władzę najpierw jako premier, a od 2014 roku prezydent, na stanowisku prezesa Centralnego Banku Republiki Tureckiej zasiadało ośmiu prezesów. Od 2016 roku żaden z nich nie dotrwał na swym stanowisku do końca całej 4-letniej kadencji. Prezesów mianuje i odwołuje prezydent. Do ostatniej zmiany doszło w czerwcu ego roku, gdy Hafize Gaye Erkan zastąpiła Sahapa Kavcioglu. Erkan to pierwsza kobieta w historii Turcji na stanowisku szefa banku centralnego i nie można jej odmówić doświadczenia, które zdobywała w amerykańskich instytucjach finansowych. Jej nominacja została odebrana przez rynki jako znak, że polityka pieniężna Turcji ulegnie normalizacji po latach bardzo niskich stóp procentowych i wysokiej inflacji.
Gdy obejmowała stanowisko inflacja wynosiła 38 proc. rocznie, zaś referencyjna stopa banku 8,5 proc. Już po kilku dniach od nominacji kierowany przez Erkan bank podniósł stopę do 15 proc. i podwyżki kontynuował w kolejnych miesiącach. Do tej pory bank centralny podejmował decyzje pozostające w całkowitej sprzeczności z tym, co robiły inne banki na świecie, w tym polska Rada Polityki Pieniężnej. Bank turecki nieustanie obniżał stopy w przekonaniu, że tym nietypowym ruchem zwalczy inflację – trochę na zasadzie przewrotności. Skoro europejskie banki podnoszą stopy, a inflacja wciąż jest wysoka, to widać to nie działa – uznali tureccy bankierzy.
Inflacja w Turcji wciąż wysoka, ale powoli spada
Szybko okazało się, że ich podejście również nie zdało egzaminu i wywindowało inflację do poziomu 61 proc. w październiku (a nie jest to rekord). Nowa prezes „odkręca” skutki decyzji poprzedników. Wczoraj bank podniósł główną stopę procentową o 5 pkt proc. i teraz wynosić będzie aż 40 proc., to najwyższy poziom od 20 lat. Średnia prognoz analityków zakładała wzrost tylko o 2,5 pkt proc.
— W świetle tej preferowanej przez władze miary, stopy stały się dodatnie w ujęciu realnym. Uzasadnia to przejście do łagodniejszych kroków w przyszłości. Powodów do złagodzenia nastawienia dostarczyć mogła też bieżąca sytuacja gospodarcza. Koniunktura zdaje się mocno słabnąć, a zagrożeniem jest także konflikt na Bliskim Wschodzie, który może obniżyć wpływy z turystyki — skomentował Bartosz Sawicki, analityk serwisu Cinkciarz.pl.
Dodał, że tempo wzrostu cen na całym świece wygasa, a inflacja w Turcji w październiku, choć wciąż przekracza 60 proc. rok do roku, to wyhamowała po raz pierwszy od czerwca (bazowa sięga jednak blisko 70 proc.). Projekcje banku centralnego zakładają, że na koniec grudnia dynamika CPI ma wynieść 65 proc. rok do roku. Wzrost cen osiągnie apogeum za kilka miesięcy: inflacja w maju ma wzrosnąć do około 73 proc., a na koniec przyszłego roku wyhamować do 36 proc. (rekord przypadł na końcówkę 2022 r. w okolicach 80 proc.).
— Najbliższe miesiące będą prawdziwym testem determinacji władz monetarnych i cierpliwości prezydenta Recepa Erdogana, by podążać ścieżką rynkowych reform. Nie brakuje głosów, że do marcowych lokalnych wyborów koszt pieniądza zostanie już poniesiony — prognozuje Sawicki.
Czytaj też:
Turcja tnie stopy procentowe. To się może skończyć fatalnieCzytaj też:
Turcja panicznie walczy z inflacją. Ruchy banku centralnego przypominają sytuację w Rosji