Szukają tłumacza za pensję minimalną. W tym szaleństwie jest metoda

Szukają tłumacza za pensję minimalną. W tym szaleństwie jest metoda

Kobieta przy biurku
Kobieta przy biurku Źródło:Shutterstock / Jacob Lund
Który tłumacz znający kilka języków afrykańskich zatrudni się w przedszkolu za minimalną krajową? Ogłoszenie z krakowskiego urzędu pracy budzi ciekawość internautów, ale wyjaśnienie tej zagadki nie jest trudne.

Tłumacza z biegła znajomością języków zulu, ndebele, shona, tswana, sotho oraz płynnym angielskim krakowskie przedszkole zatrudni od zaraz. Instytucja tłumaczy, że potrzebuje poligloty do kontaktu z rodzicami z zagranicy, bo swoją ofertę kieruje do klientów z całego świata. W przedszkolu swoje dzieci zostawiają miedzy innymi pracownicy korporacji, którzy przyjeżdżają do Krakowa na kontrakty.

Przedszkole szuka tłumacza znającego języki afrykańskie

Do tego przedszkole oczekuje, że kandydat będzie miał udokumentowane doświadczenie w pracy z dziećmi. Kto spełnia wyśrubowane wymogi, może zgłosił się do Grodzkiego Urzędu Pracy, który opublikował ogłoszenie. Nieliczni chętni, którzy zgłębili języki używane w Botswanie i RPA zapytają, ile dostaną za świadczenie swoich usług. Kwota nie rzuca na kolana: to raptem 4242 zł brutto, czyli minimalna krajową. Pracodawca w ogłoszeniu zastrzegł, że nie zapewnia również ewentualnych kosztów przyjazdu do Polski ani zakwaterowania.

Dziennikarze lokalnych mediów zapytali Grodzki Urząd Pracy, dlaczego przyjął ogłoszenie z wynagrodzeniem rażąco niskim w stosunku do oczekiwań. Magdalena Żuchowicz z Grodzkiego Urzędu Pracy wyjaśniła w rozmowie z krakowską „Gazetą Wyborczą”, że pracodawca nie zawarł w ogłoszeniu żadnych wymagań dyskryminujących, w związku z czym urząd nie miał podstaw do odmówienia przyjęcia oferty.

Zatrudnianie cudzoziemców

Jak wyjaśnić sens tej oferty? To proste dla każdego, kto zna przepisy o zatrudnianiu obcokrajowców z tzw. państw trzecich, czyli spoza Unii Europejskiej oraz Ukrainy, Gruzji, Armenii i Mołdawii, z którymi zawarte zostały międzynarodowe umowy ułatwiające zatrudnienie ich obywateli. Aby przedsiębiorca mógł zatrudnić pracownika z Brazylii, Meksyku, Indii, RPA czy któregokolwiek innego państwa trzeciego, musi wykazać, że na polskim rynku pracy nie ma kandydatów mogących podjąć zatrudnienie.

W tym celu wysyła ofertę pracy do urzędu, a jeśli po kilku tygodniach nie znajdzie księgowej mówiącej po wietnamsku czy sekretarki z biegła znajomością języka koreańskiego, która podejmie pracę za minimalną krajową (niskie stawki mają zniechęcać przypadkowych kandydatów, którzy spełniają wymogi). może zatrudnić wybranego wcześniej kandydata. Bo nie łudźmy się: przedszkole nie szuka przypadkowej osoby ze znajomością języków afrykańskich, ale już znalazło odpowiedniego pracownika. Musi teraz tylko spełnić wymogi formalne w postaci publikacji ogłoszenia.

Czytaj też:
Polacy chętnie zmieniają pracę. A czego oczekują od pracodawcy?
Czytaj też:
Spójrzmy prawdzie w oczy: Praca z biura to koszt dla pracownika. Nie wszyscy to akceptują

Źródło: Wprost