„Nie dla dzieci, tak dla psów”. Jeden z lokali wprowadził nietypowy regulamin

„Nie dla dzieci, tak dla psów”. Jeden z lokali wprowadził nietypowy regulamin

Pub
Pub Źródło:Shutterstock
Zakaz w jednym z lokali gastronomicznych wywołał burzę w sieci. Brak wstępu dla dzieci, przy jednoczesnym zezwoleniu na wejście dla psów, wymyślił jeden z biznesmenów w Anglii.

Każdy rodzaj biznesu rządzi się swoimi prawami. Osoby odpowiedzialne za swoje firmy bardzo często mogą ustalać własne zasady, na jakich je prowadzą. Bywa, że te wzbudzają spore kontrowersje. Tak stało się w przypadku jednego z pubów w Anglii. „Tak dla psów, nie dla dzieci” – taki napis zauważyli przed wejściem goście lokalu. Na negatywne reakcje nie trzeba było długo czekać.

Regulamin pubu wzbudził kontrowersje. Psy tak, dzieci nie

Nietypowa sytuacja ma miejsce w angielskim pubie w mieście St Albans niedaleko Londynu. Do sieci trafiło zdjęcie, na którym widać kontrowersyjny szyld, informujący o tym, że w lokalu mile widziane są psy, ale dzieci już nie. Jedna z osób niezadowolona taką polityką prowadzenia biznesu, wywołała burzę.

Przykre komentarze i głosy krytyki pojawiły się pod najnowszym zdjęciem dodanym w mediach społecznościowych. „Dlaczego nienawiść do dzieci stała się społecznie akceptowalna?” – pytano. Właścicielowi zarzucono m.in. dyskryminację wobec kobiet przebywających ze swoimi pociechami.

twitter

Właściciel lokalu broni swoich zasad

Za wprowadzenie regulaminu zakazującego wstęp dzieciom do lokalu odpowiada sam właściciel, czyli David Worcester. Broni swojego pomysłu i podkreśla, że jest za niego chwalony przez wiele środowisk. Zaznaczył też, że tego typu zasada obowiązuje u niego już od wielu lat.

„Wszyscy reagują pozytywnie, jedyne negatywne komentarze pojawiły się na platformie X. Posypało się kilka dość ostrych oskarżeń. Ale oskarżali mnie tylko ludzie, którzy nigdy nie byli w pubie” – komentował sprawę mężczyzna w rozmowie z „The Guardian”.

Mimo słów krytyki właściciel lokalu nie zamierza rezygnować ze swojego podejścia biznesowego. W rozmowach z mediami David Worcester zapewniał, że nie ma nic przeciwko dzieciom, ale że nie chce ich w tym konkretnym miejscu. Zaznaczył też, że w mieście St Albans jest ponad 40 lokali i do całej reszty wpuszczani są wszyscy bez wyjątku. Dał do zrozumienia, że nietypowy regulamin wprowadzony w tym pubie, nie powinien nikomu przeszkadzać, bo zawsze można wybrać po prostu inny.

Czytaj też:
Warszawska restauracja podpadła Radiu Maryja. Nie zostawiają suchej nitki na Madonnie
Czytaj też:
Sklep w Warszawie wprowadził opłaty za wejście. Miał dość oglądających

Opracowała:
Źródło: The Independent/Twitter/The Guardian